Mój największy filmowy zawód w historii i pomyśleć że on nakręcił Braveheart :(
Patos, większość scen która miała szokować była żałośnie śmieszna, japońce znowi pokazani jako horda zwierząt, idiotyczne sytuacje, "epicka" muzyka i te chore zwolnienia czasu w moim odczuciu zabiły ten film. Przecież to było tak patetyczne że nie mogłem wytrzymać
Japońcy atakowali jak horda zwierząt. Przeczytałem dziesiątki bitew ze wszystkich frontów 2WŚ. Tak jak wszyscy mieli straty mniej więcej 10% zabitych i 20% rannych, to Japończycy we wszystkich przegranych bitwach tracili 80-90% żołnierzy (zabici podczas bitwy, samobójcze szarże, samobójstwa, po kapitulacji) i tylko kilka procent rannych. Z czego na jednego zabitego Amerykanina przypadało od kilku do około 10 martwych Japończyków (brak sprzętu ciężkiego, brak amunicja, wsparcia lotnictwa itd., oraz właśnie szarże takie jak pokazano w filmie).
Nie rozumiem stwierdzenia ""epicka" muzyka" no była epicka i...?
U nas lepiej ogląda się Wołyń w którym nie ma ani przez sekundę muzyki, film jest suchy do granic możliwości, a ostatnie 1,5h nie wnosi do filmu zupełnie nic więcej niż zostało już pokazane.
https://www.youtube.com/watch?v=S3ubag7dtn4 to wciąż mnie łapie za serce, sceny w przełęczy były puste
Oglądałem zarówno Sztandar chwały jak i Listy z Ivo Jimy - zacne filmiki (podobnie jak większość w reżyserii Eastwooda) - Przełęcz jednak bardzie pojechała mi po emocjach