Wiem że to się wszystko wydarzyło na prawdę ale nie wmówicie mi że w rzeczywistości też były takie zwolnione sceny z muzyką które podkreślały że główny bohater to super hero. Ogólnie od razu widać że ten film robił Mel Gibson.
To FILM, więc co złego jest w podkreśleniu tak emocjonujących scen odpowiednią muzyką czy zwolnieniem akcji? W filmach to chyba typowe i normalne. Nie porównujmy tego dzieła do "Miasta 44". Bez tych efektów "Przełęcz ocalonych" nie wywarłaby takiego wrażenia.
w sensie, że do wypowiedzi Szanownego Qjr. Pozdrawiam użytkownika Tenebris740.
A teraz radujmy się Naszym świętem. Pozdrawiam.