Zdziwiłem się dosyć grubo, gdy zobaczyłem że film ten jest w top 40 i w takim jeszcze budżecie.
W filmie tym widzę za dużo minusów. Prawie wszystko przesadzone za bardzo, a reszta kiepsko wykonana. W pierwszych sekundach efekty specjalne- porażka. wykonanie audio w całym filmie- porażka. Casting.... Vince Vaughn...porażka
Brak logiki i realizmu. Widzę tu że historia i temat poruszyły widza, a raczej mydlą mu oczy i na tym Gibson bazował, ale jak dla mnie bohater główny to uparty głupek z ADHD i jeszcze większym szczęściem.Niczym Forrest Gump.
No i krew i flaki to nie wszystko co do realizmu... Wielka miłość w fimie prosto z jakiegoś zakładu dla ułomnych.
A najlepsza głupota ,to te liny do wspinania się na góre. Cwany japończyk jako pierwsze je odcina, aby nikt nie mogł na góre wejsć.
tak właśnie ja w wielkim skrócie obebrałem, to co widziałem.
Nie często się wypowiadam na forach, ale po tym filmie miałem taką potrzebę .