PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=656595}

Przeznaczenie

Predestination
7,1 73 854
oceny
7,1 10 1 73854
6,2 12
ocen krytyków
Przeznaczenie
powrót do forum filmu Przeznaczenie

Moja interpretacja

ocenił(a) film na 7

Przeczytałem na forum kilka interpretacji. Część rzeczywiście trzyma się kupy i podsunęła mi kilka innych wyjaśnień, co do całej fabuły filmu. Oto moja interpretacja:

Oczywiście wiadome jest, że barman, Samotna matka, agent, podrzucone dziecko i podkładacz bomb to jedna i ta sama osoba, a w filmie tak naprawdę występują tylko dwie główne postacie, agent (z różnych okresów czasu) i jego szef Robertson.

Wszystkie działania z przenoszeniem w przeszłość, szukaniem zamachowca, idealnym zgrywaniem w czasie czy werbowaniem agenta w barze były planem Robertsona mającym na celu rozwój agencji i werbowanie nowego (zawsze tego samego agenta), kiedy stary przechodził na emeryturę. Ważną kwestią wymienioną w filmie jest, że w trakcie jednego ze skoków główny bohater zostaje mocno poparzony a jego twarz zostaje zmieniona chirurgicznie (ironiczny cytat: "nie poznałaby mnie własna matka"). Zabieg ten jest przeprowadzony specjalnie, aby agent z przeszłości nie mógł poznać siebie z przyszłości.

W tym punkcie zaczyna się fabuła filmu. Agent ze zmienioną już twarzą, pod przykrywką barmana zaczyna wprowadzać siebie z przeszłości w cały misterny plan. Po wysłuchaniu swojej historii i umiejętnej manipulacji przenosi siebie w jeszcze dalszą przeszłość, aby sam mógł stać się stać swoim ojcem i matką (agencji zależało, aby agent nie miał żadnych powiązań z przeszłością i przyszłością, dlatego na agenta wyselekcjonowali hermafrodytę). Ważnym aspektem jest również moment, w którym agent zostaje przeniesiony do momentu poznania siebie, jako kobiety. Jako mężczyzna w barze jest zrezygnowany, podpity i wyleczony z bezpłodności, a jako kobieta (z przeszłości) czuje się, samotny, wyobcowany i pragnie miłości, romansu.

Następnie wtajemniczego już w całą operację siebie wrzuca do teraźniejszości (momentu, w którym agencja postanawia, że agent ma przejść na emeryturę), a sam udaje się do roku 1975, gdzie według protokołu ma pozbyć się wehikułu czasu (prawdopodobnie wysłać go do przyszłości) i dokończyć żywot, jako emerytowany agent. Misja złapania zamachowca nie powiodła się, ale na pewno któryś z następnych agentów dokończy zadanie za niego (w ten sposób Robertson utrzymuje agenta w niewiedzy a biuro zyskuje nowego, idealnego rekruta).

Wszystkie skoki, rzekome pomyłki i niepowodzenia były szczegółowo przemyślanym planem Robertsona, o którym również wiedział agent do momentu, w którym przenosi się do swojego emerytalnego roku. Wtedy następuje ostateczna intryga Robertsona. W wehikule czasu zostaje wyłączona możliwość przenoszenia do przyszłości, a emerytowanemu agentowi zostaje przekazany trop do zamachowca. W scenie w pralni dowiadujemy się, że zamachowcem jest sam agent, który z własnych pobudek postanowił wykorzystać w połowie działający wehikuł czasu i zapobiegać wielkim katastrofom wywołując mniejsze (widocznie metodą prób i błędów doszedł do wniosku, że nie ma innej możliwości. W końcu wiemy z innych filmów jak kończą się próby powstrzymania zdarzeń na sposób „Nie rób tego, jestem z przyszłości”). Istotnymi kwestiami w scenie z pralni, są również zaburzenia oraz psychoza agenta-zamachowca (wywołane skokami) oraz pieczołowicie wyhodowane poczucie celu i misji u agenta-świeżo na emeryturze.

Koło się zamyka, zamachowiec zostaje powstrzymany a nowy agent wskakuje na jego miejsce. Jako emerytowany, niepotrzebny i podupadły na zdrowiu agent po czasie zaczyna używać ponownie, jednostronnego wehikułu by zapobiegać wielkim tragediom i może też by połączyć siły ze sobą z przyszłości i odegrać się na Robertsonie.

Przedstawiona w filmie pętla ukazywała jedynie perfekcyjnie wypracowany przez 30 lat mechanizm, dzięki któremu werbowany był do biura nowy agent. Czym zajmowała się potem agencja i w jakich celach wykorzystywała pozyskiwanych agentów, pozostawione zostało interpretacji widza.
Niewyjaśnionych w filmie zostało jeszcze kilka innych spraw. Zastanawia mnie pytanie często zadawane w filmie, „co było pierwsze, jajko czy kura?”. Jak wyglądała pierwsza rekrutacja?
Wydaje mi się, że w pierwszej, naturalnej i niezmienionej ścieżce czasu, agent był dzieckiem ze zwykłej rodziny, wyróżniającym się prawdopodobnie jedynie swoim obojnactwem. Naprowadzenie agenta na właściwą ścieżkę, rozwinięcie w nim potrzebnych uczuć i usunięcie prawdziwych rodziców, zajęło agencji 30 lat skoków. Czy agentem był wtedy Robertson? Czy to on za pierwszym razem zwerbował głównego bohatera? Jak myślicie?

ocenił(a) film na 8
shemko

Może być tak, że jest tylko Robertson i tylko jeden agent. Albo takich agentów jest wielu, innych niż nasz agent, ale również dwupłciowych również kończących w podobnej pętli. Sieć budowana latami...?
Lata zajęło Robertsonowi stworzenie idealnego agenta, bez przeszłości, przyszłości i rodziny. Zatem nasz agent jest idealny. Nie porzuci misji dla ratowania na przykład rodziny, nie będzie chciał zmieniać historii. Ma on tylko siebie.

ocenił(a) film na 9
shemko

"dlatego na agenta wyselekcjonowali hermafrodytę" Jak mogli wyselekcjonować? Musieli przecież wybrać dokładnie zamachowca, nie mieli żadnego wyboru, żadnej selekcji. Cała operacja była po to aby udaremnić zamach terrorystyczny. Wciągnęli więc w pętle czasową zamachowca który sam się zabija i udaremnia właśnie ten zamach. Ja tu nie widzę żadnej selekcji.

ocenił(a) film na 8
shemko

film zakręcony ,ale super (ogladam 2 raz) niewiem ale wydaje mi się że głowny Bochater powstał od pana Robertsona jest to powiedziane około po 33 ,minucie filmu wsłuchajcie się jak rozmawiaja w Barze ,ale pużniej wiadomo jak sa w szpitalu z Robertsonem to tez o tym mowa jest troszkęęę ,Mega film...

ocenił(a) film na 9
shemko

"Niewyjaśnionych w filmie zostało jeszcze kilka innych spraw. Zastanawia mnie pytanie często zadawane w filmie, „co było pierwsze, jajko czy kura?”. Jak wyglądała pierwsza rekrutacja?
Wydaje mi się, że w pierwszej, naturalnej i niezmienionej ścieżce czasu, agent był dzieckiem ze zwykłej rodziny, wyróżniającym się prawdopodobnie jedynie swoim obojnactwem. Naprowadzenie agenta na właściwą ścieżkę, rozwinięcie w nim potrzebnych uczuć i usunięcie prawdziwych rodziców, zajęło agencji 30 lat skoków. Czy agentem był wtedy Robertson? Czy to on za pierwszym razem zwerbował głównego bohatera? Jak myślicie?"

Obawiam się, że na pytanie na temat "pierwszej rekrutacji, pierwszej linii czasowej" można odpowiedzieć tylko paradoksem. Nie ma czegoś takiego jak pierwsza linia. Wszystko się zapętliło i dzieje się w kółko. Zanim wynaleziono wehikuł, to on już w zasadzie był. Zabicie bombera sprawia, że bobmer żyje itp.

Paradoksy z zapętleniem bywają bardzo skomplikowane. Najbardziej jednak mnie trapi, że w takich sytuacjach nie istnieje coś takiego jak początek czy koniec (Wąż zjada swój własny ogon - symbol nieskończoności). Trapi, gdyż chciałoby się uzyskać pewne odpowiedzi ale się nie da :)

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
Rashka18

Ta historia nie ma normalnych narodzin, on pochodzi znikąd(nie ma przyszłosci) jest owocem tej hermafrodyty. Czas nie leci w tym wypad do przodu, mozna zacząć historie od narodzin agenta, dlatego nie ma pierwszej linii gdzie dziecko miało normalnych rodziców. Nadaje to tym samym filmowi ciężaru filozoficznego i tego, ze po obejrzeniu o nim sie myśli.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones