Film powinien być w kategorii fantasy, bo o żadnej fantastyce naukowej nie ma tu mowy, to zwykłe brednie wyssane z palca zjaranego zielem niedoszłego fantasty - uciekiniera z lekcji fizyki, plus podtekst gender i bezczelna próba wmówienia oglądającemu że cała pokazana chronologia ma sens.
Nie ma sensu tracić czasu na roztrząsanie scen tego gównianego filmu. Tym zajmują się pseudointelektualiści kochający łechtać swoje próżne ego. Bo sensu ta cała historyjka po prostu nie ma. Jeśli doszedłeś do tego samego wniosku, zjedz cukierka - nagrodę, bo oto okazało się że jesteś asertywny :)
Nie rozumiem na czym polega problem, poza oczywiście "wątkami" fantastycznymi, znaczy filarem całego filmu. Chronologia jak najbardziej ma sens, poza uciętym zakończeniem >>SPOILER ALERT<< przemiany końcowego Johna w zamachowca bądź Robertsona. <</SPOILER ALERT<<
Problem polega na tym, że Jane/John/Bartender/Bomber nigdy się nie urodzili... Chronologia nie ma sensu.
Moim zdaniem zamachowiec urodził się w sposób naturalny ale w innej linii czasowej, ta w której bohater znajduje się w pętli zapewne jest alternatywną linią stworzoną po zmianie oryginalnej przeszłości zamachowca przez agencję. W filmie nie pokazali linii pierwotnej ani momentu pierwszego zwerbowania przyszłego zamachowca na agenta.