Wydaje mi się, że agencja nie wiedziała. Główny bohater po zwerbowaniu samego siebie, miał do wykonania jeszcze jedno zadanie - zabicie zamachowca, a potem miał przejść na emeryturę. Jego urządzenie do przenoszenia w czasie miało się dezaktywować po tym ostatnim skoku, ale tak się nie stało. Agent wykonuje zresztą to zadanie, bo zabija zamachowca, czyli samego siebie, ale w wyniku różnych zdarzeń, prawdopodobnie też zaburzeń psychicznych związanych z częstymi skokami, w swojej przyszłości sam staje się zamachowcem i koło się zamyka. Agencja nie wie, że to on, bo nie przypuszcza, że jego wehikuł czasu wciąż, po tym ostatnim zadaniu, działa i umożliwi mu kiedyś stanie się zamachowcem z przeszłości.

Inna kwestia jest taka, że Robertson wypowiada w pewnym momencie zdanie, że ten zamach był czymś co ukształtowało agencję, więc być może wcale nie chcieli go powstrzymać. Być może całe to zapętlenie historii z Jane / Johnem miało w efekcie doprowadzić do powstania agencji.

Pominąłem jeszcze jedną kluczową rzecz do zamknięcia tej historii w koło. Agent zabija swoją starszą wersję, już po tym, jak dokonała ona zamachu. Świadczy o tym wypowiedź zamachowca, który mówi, że prawdziwą przyjemność sprawiało mu ciągłe wyprzedzanie agenta o krok. Być może to zabicie samego siebie, spowoduje u agenta takie spustoszenie psychiczne, że stanie się w późniejszym życiu zamachowcem. On sam przecież wypowiada przed śmiercią słowa, że żeby przerwać pętlę musi pokochać samego siebie i nie zabijać swojego starszego ja. Być może też spowodowanie tego zamachu miało na celu zapobiegnięcie większemu kataklizmowi, jak twierdził starszy emerytowany agent :D