Podobno szyte na bieżąco na podstawie szczątkowego scenariusza, i to widać. Sceny z Sellersem ciągnie on sam i jego vis comica, nawet jeśli są schematyczne. Ten aktor to geniusz komedii, lepszy od Chaplina i de Funesa.
Ale potem autorom niestety zabrakło pomysłów i uznali, że wycofanie Sellersa w cień i wprowadzenie na plan słonia będzie śmieszne. Niestety, nie bardzo. Dlatego film w dwóch trzecich siada - zaczyna się świetnie, ale im później, tym coraz słabiej.