Jak w opisie twardziel z prerii postania dopaść oprawców którzy przy okazji rutynowego napadu zniszczyli mu życie. Ponieważ nie znają go z widzenia a sytuacja była dla nich jedną z wielu podaje się za jednego z opryszków szukającego schronienia i trafia do miejsca gdzie się po wszelkich rozbojach ukrywają i odpoczywają przed kolejnym wypadem. Tam z kolei rządzi haryzmatyczna pani domu która dba o wygody za niemałe pieniądze ale trzyma wszystkich krótko. Nasz bohater wie że nie da sobie rady z całą zgrają okolicznych bandziorów więc knuje intrygę która z nie małymi kłopotami zdaje egzamin ale też rani uczucia sprytnej milf. Racja że produkcja wygląda jak film kostiumowy na dzikim zachodzie. Nie mniej Marlene zagrała przyzwoicie a reszta też pasowała do swych ról. Miejsce gdzie łotry mogą się zatrzymać ale nie awanturować jest jedną z legend zachodu i później też się pojawia. Scenariusz też niczego sobie choć ani główny bohater mi nie imponował ani owa dama nie wzbudzała pożądania... Polecam wielbicielom Pani Dietrich i zadbanych w kolorze aż nadto westernów...