Mroczny, nieco szalony, a w pierwszej i trzeciej opowieści wręcz oniryczny film. Jest to kawał porządnego kina, zapadającego w pamięć i zaskakującego fabułą - w świecie przedstawionym w filmie nie możemy niczego być pewnym. Pojawiają się momenty nieco perwersyjne czy wręcz obrzydliwe, ale obok są też momenty, które cechują się wyjątkowym artyzmem.
Jest to jeden z tych filmów, o których nie powinno się opowiadać, tylko powinno się je obejrzeć, i do tego wszystkich zachęcam.
A i ten ładny plakacik koloru czerwonego z motylkami nie jest do tego filmu:) Jest to plakat do filmu "Rinne" w reżyserii Takashi Shimizu.