to coś ogląda się jeszcze jako tako, a to głównie chyba za sprawą Ann Miller i Sizemora, którzy całkiem nieźle wczuli się w grane przez siebie postaci. Niestety jako takie dobre wrażenie zaciera się z chwilą gdy twórcy postanowili zaprezentować potwora w pełnej krasie, bo od tego momentu zaczyna się robić komicznie i idiotycznie (pomijając już animację, potwór zdaje się być we wszystkich miejscach jednocześnie a to tylko jedna z piętrzących się od tej chwili niedorzeczności), co może jeszcze nie byłoby takie złe, gdyby nie silnie kontrastujące z tym kreacje aktorów, którym do końca wydawało się że grają w dramacie. Jak dla mnie 5/10 właśnie za te pierwszoplanowe role i w miarę interesujące zawiązanie akcji, bo nic wiecej ciekawego w tym filmie nie widziałem.