Niebanalnie dobrze powiedziane... Ja tylko wyrażę swoją opinię: jeśli opowiadana historia jest zadziwijąca, niezwykła, nietuzinkowa, po prostu w swej strukturze oryginalna a do tego robiona z pasją - gdzie kwestia koniecznych zysków i zwrotu nakladów nie ciąży nad głową, jak gilotyna -to zawsze okaże się, że środki wybrane na osiągnięciu celu są zawsze wystarczające. Innymi słowy nie chodzi oto czy wybierze się do realizacji ołówek, komputer, telefon komórkowy czy pędzelek, najistotniejsza jest treść. Odnoszę też wrażenie, że współcześnie produkcja działa na zasadzie chorej rywalizacji... i próbie przebicia konkurencji jeszcze bardziej czymś dosadnym co i pewnie powoduje, że wiele z tych produkcji jest w zasadzie podobna... Choć oczywiście niektóre z tych rzeczy jest naprawdę godne uwagi. To takża wydaje się być kluczem sukcesu produkcji ze studia Ghimli, która w tym animacyjnym wyścigu stoi raczej z boku, przyglądając się baczniej otoczającemu nas światu przelewając subtelnie i ambitnie swoje spostrzeżenia. Nie zależy Mizayakiemu wydać 2-3 produkcji rocznie aby udowodnić kto jest potentatem na animacyjnym rynku. To że woli skupić się na formie i przekazywanej treści widać od razu, tu nie trzeba filozofować aby to swierdzić. Za pewne jego kultura nie przyćmiła mu umysłu, aby twórczość od początku do końca odbywała się w aurze promocyjnej komercji. Reasumując - film zrobiony z entuzjazmem zawsze się obroni. Nierzadko może nawet być skazany na sukces...