Film zaczynał się całkiem zabawnie - jaskiniowcy uciekają z lasu z własnej winy, jeden zjada święte jabłuszko. Jest śmiesznie.
Potem już tylko równia pochyła prowadząca na samo dno. Pierwszym niesmakiem była scena z odchodami niedźwiedzia. Obrzydliwe sceny jakoś nigdy mnie nie śmieszą. Potem była jeszcze jedna z chudszym jaskiniowcem i biblijnym Setem w łóżku...
Dobre jedynie nawiązania do scenek biblijnych i ogólnie postacie typu Abraham obcinający napletki czy Kain mordujący brata ;)
Co potem - głowni bohaterowie przybywają do Sodomy. Od tego momentu jakoś nie widać fabuły, bohaterowie łażą bez celu po mieście i można by zapomnieć, że w ogóle przyszli z lasu. Nie ma w nich wszystkich czegoś, co by mnie rozbawiło. Nuda a śmieszne odniesienia do gejów czy transwestytów zaczęły się powtarzać i dublować wręcz.

Szczerze mówiąc oczekiwałem czegoś znacznie lepszego. Myślałem, że większość filmu będzie się odbywała w atmosferze bliższej lasowi równikowemu. Film mocno średni, nie porwał mnie, chwilami rozbawił - jednak sytuacje mocno typowe - widać, że gdy nie ma pomysłu na coś innowacyjnego to można wstawić odpadające kamienne penisy, dziewczyny liżące banany itp. Niestety, tego typu humor jest w tym filmie powtarzalny, a szkoda bo temat mógł być przedni.