Ryu = Dead or Alive (tylko słabszy) + Salaryman Kintaro (tylko dużo lepszy) + wypolerowany look typowy dla fazy "Miike-post-2003"

Pierwsza połowa filmu, z narracją w niemalże altmanowskim stylu - kilka historii rozgrywających się w ciągu pewnej upalnej nocy - jest wręcz rewelacyjna; potem Miike przypomina sobie, że robi ekranizację gry i robi się może nie słabiej, ale normalniej (normalniej po miikowemu ma się rozumieć). Ogólnie film bardzo udany (i bardzo zabawny!), a Goro Kishitani po prostu wymiata!

Na premierę polską się nie załapałem, ale film w końcu obejrzałem:)

Mi przypominało bardziej połączenie "Deadly Outlaw: Rekka" (nieco zwariowane, przerysowane postaci i yakuza na ulicy) + "Rainy Dog" (samotny, ścigany gangster z dzieckiem) - fakt, że Ryu słabszy od nich wszystkich. Najbardziej rozczarował mnie finał - walka w nim jest kompletnie pozbawiona emocji. Reszta dobra, przyjemna, ale brakuje jakiegoś kopa. Wszystko mało intensywne. Czekam na next film.

taa- coś mi się wydaje, że za bardzo podjarałem się tym filmem; o ile początek jest naprawdę dobry (ale też nie bez wad: chociażby kaszaniasta muzyka małpująca DoA). jest jeszcze pewna dziewczyna, która bardzo chce pokazać, że umie grać, ale jej to nie wychodzi. ocena, jaką Ryu ma na fw jest więc chyba zasłużona. swojej nie obniżę, ale ja już mam tak poprzestawiane w głowie, że jak mam film Miike z Aikawą, Kishitanim, Kitamurą i Taguchim to mi się podoba;) do tego był to mój pierwszy Miike po dłuższej przerwie... przy "big bang love", a nawet "sun scarred" "like a dragon" wypada niestety raczej blado. jest to zresztą jedyny zeszłoroczny film Miistrza, który nie został wymieniony przez nikogo w podsumowaniu 2007 w midnight eye.

a do premiery "swd" na dvd już tylko kilka dni...

Akurat przyznam, że muzyka mi się w większości podobała (nawet ta kaszaniasta a'la DoA) z wyjątkiem tej rapowatej muzyczki, która nie przypadła mi do gustu, a wręcz uważam za niepasującą ją do całego filmu. Z plusów wymienić mogę wszystkie sceny z jednym okiem i kijem baseballowym, wspomnianą muzykę, warstę wizualną i aktorów. Miałem jednak takie dziwne wrażenie, że oglądam coś w rodzaju trailera, że to jedynie zapowiedź czegoś więcej. Ale nie, po pewnym czasie zostałem z myślą "to już koniec?" - wszystko skończyło się zanim na dobre zaczęło, finałowej walki nie jestem w stanie przeboleć:P Tak w ogóle to sceny z Aikawą i Endo mimo, że interesujące i zabawne to wywaliłbym, żeby bardziej skupić się na głównym wątku - bo najzwyczajniej w świecie nie czułem się przez niego wciągnięty.

Mimo wszystko, podniosłem średnią na FW. Z podobnych przyczyn do Twoich:)

SWD na DVD - czekam niecierpliwie:D

Niee no film najgorszy to nie był:):)
...może przez to, że mam słabość do filmów z tego kontynentu o.o
http://www.kino-azja.pl/viewtopic.php?f=61&t=162