Dokładnie to samo skojarzenie z konikiem polnym miałam ;D
Ogółem dałam ocenę 2 tylko dlatego, że się zdrowo przy tym filmie uśmiałam. Zazwyczaj potrafię wykrzesać z siebie odrobinę życzliwości chociażby za efekty, ale w tym filmie nawet one były tragiczne >.>

najśmieszniejsze jest chyba to że nawet na końcu nie wiadomo wg o co chodzi w tym filmie. No i japonczycy po raz kolejny udowodnili, że każdy może mieć moc nawe debilną, która w mniejszym lub większym stopniu zbawia świat ...

A weź. To obraza dla panów Suzukiego i Nakaty. No i to zakończenie... UWAGA, SPOILER! Happy end w horrorze azjatyckim??? Przecież klątwa Sadako nie umiera nigdy! Już wolę wszystkie Ringi alternatywne (Ring Kanzenban, Ring Virus, Rasen, Ringu TV series, Rasen TV series itd.), może mniej straszne, ale wierne książkom pana Suzukiego.

strasznie się zawiodłem. tak wysoką (jak na taki film) ocenę wystawiłem (ale dziwnie to brzmi) chyba ze względu na sentyment do RINGUw

Film jest słaby, więc powinno się go ocenić jako słaby, a nie przez pryzmat tego, że pierwszy Ring był dobry.

film jest średni. ale znając historię (fabułę) Ringa itp. to przecież pociągnięcie tego tematu też ma coś na myśli

ogólnie nie chce mi się pisań więcej, bo pijany
może pojutrze coś więcej wyskrobię

Nic dodać nic ująć. ;)
Też miałam wrażenie że to jakaś parodia jest. Gdzie tam horror? Postać (a raczej postacie, bo w tym filmie jakoś się sklonowały w tej studni) Sadako bardziej skojarzyła mi się z pająkiem tudzież małpą z zoologa (zależy jak gdzie, w których momentach). A scena gdy zaklinowała się w jakiejś ścianie i próbowała się wydostać, a ta kobieta zaczęła nawalać ją jakąś rurą/belką (?) naprawdę śmieszna. Podobnie jak reakcje tej samej głównej bohaterki, nic tylko wytrzeszcz oczu i krzyki. I ta odpowiednia groźna muzyczka brzmiała przekomicznie patrząc na to co się działo na ekranie. A te efekty specjalne były... no... naprawdę "specjalne". xD Wszystko sztuczne i pozbawione klimatu. Po jakiejś godzinie już znudziło mi się nawet śmianie z tego wszystkiego, a z niecierpliwością wyczekiwałam końca.
Do tego nie wiem czy to tylko w mojej wersji filmu tak było, czy u wszystkich i to oryginalny trik twórców, ale dźwięki w filmie. Gdy pojawiały się domniemane "straszne momenty" głośność zrastała o jakieś 80%. Nie powodowało to u mnie "drgnięcia", a irytację i było naprawdę męczące, jak ryczy coś z głośników, a potem gdy pojawiają się dialogi znów powraca cichutka ledwo słyszalna wersja.
Na plus tylko postać tego świrusa, co chciał wskrzesić Sadako, to mi się podobało. Ciekawie im to wyszło.
Nie polecam filmu, nawet na to aby się pośmiać to jest za długi, przez co nudny.