PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=539509}
6,3 310 985
ocen
6,3 10 1 310985
5,8 36
ocen krytyków
Sala samobójców
powrót do forum filmu Sala samobójców

Łamie serce

ocenił(a) film na 9

Niewykluczone, że trafia tylko do pewnej konkretnej grupy wiekowej, ale kiedy już trafi... Pierwszy seans odbyłam jakieś 4 lata temu, i cieszę się niezmiernie, że w zaciszu domowym, po finale byłam zupełnie rozbita. Płakałam, płakałam przez jakieś pół godziny, wreszcie odeszłam od komputera, chodząc po domu wpadałam na ściany, nie widziałam ich, przed oczami miałam los Dominika. Przeszedł przez burze niemal ocalały, miał przed sobą przyszłość, miał swoją miłość, tak niewiele brakowało - on chciał przeżyć, chciał żyć. I kiedy wzywał matki, kiedy błagał o pomoc, ta scena z toalety wydaje się straszliwym szyderstwem z życia i z samego wołania - o zrozumienie, o pomoc. To mnie złamało, na kilka godzin bądź dni.
Po ponownym obejrzeniu samej końcówki znów płakałam, ponownie przeżywając dramat bohatera. I płakałam, kiedy próbowałam komuś wytłumaczyć czemu płakałam. Długo myślałam nad wartością. Wszystkie znaczenia są tak prawdziwe, tak doraźne... Niezależnie, ile mniej lub bardziej ambitnych i mniej lub bardziej poruszających produkcji obejrzałam przez te lata, ta zawsze będzie w mojej ścisłej czołówce.

Polecam.

ocenił(a) film na 1
Enterraz

Mam zupełnie odmienne zdanie nt. tego filmu :)

ocenił(a) film na 9
Einshaew

To się czasem zdarza ;) Ze względu na twoją uprzejmość postaram się nie wylewać na ciebie kubła moich osobistych opinii na temat tych, którzy oceniają jakikolwiek prawdziwy film na 1.

ocenił(a) film na 1
Enterraz

Wybacz, ale dla mnie "SS" nie mieści się w kategoriach "prawdziwego filmu". Mogę z ciekawości zapytać, ile masz lat?

ocenił(a) film na 9
Einshaew

Ukończyłam 19, jeśli taka odpowiedź cię satysfakcjonuje. Wiem, że są ludzie i inteligencja. Nie należy ich wrzucać do jednego wora, bo choć każdy członek inteligencji musi być człowiekiem, to nie działa w obie strony. Niektórych mami iluzja sztuki a interpretacja jest im zupełnie obca. Mam nadzieję, że nie widzisz we mnie, hmm, wyłącznie człowieka, bo poczuwam się bardziej do tej drugiej grupy.
Chyba się nie zrozumieliśmy. Ocenić film na 1 jest równoznaczne z określeniem go gorszym niż złym (i to o wiele), a sama treść nie stanowi o całym filmie. To komponent do zdjęć, ścieżki muzycznej, gry obsady. To wszystko byś ocenił/a na 1?

użytkownik usunięty
Enterraz

"Wiem, że są ludzie i inteligencja. [...] Mam nadzieję, że nie widzisz we mnie, hmm, wyłącznie człowieka, bo poczuwam się bardziej do tej drugiej grupy."
:'-)

ocenił(a) film na 5

bardzo zabawnie skonstruowane zdanie :D

ocenił(a) film na 9
Einshaew

Dodam, że mówiąc "prawdziwy film" miałam na myśli jakikolwiek, który wypuściła dystrybucja.

ocenił(a) film na 1
Enterraz

Moja ocena "SS" jest taka, a nie inna, bo fabuła tej produkcji przytłacza pozostałe aspekty tego filmu - sorry, ale dla mnie ten film jest dziełem, które zupełnie na mnie nie podziałało jeśli chodzi o aktorstwo, scenografię czy efekty, za to fabuła ścięła mnie z nóg - i to w tym negatywnym sensie.

Do tej pory nie widziałem filmu durniejszego od "SS" pod względem fabularnym, a czasami zdarza mi się obejrzeć takie szmiry, od których się zwoje w mózgu prostują ;)

ocenił(a) film na 9
Einshaew

Mi zwoje się przeprasowały, jak przedwczoraj oglądałam "Obietnicę" - film o niczym, bez puenty, epilogu, morału, choćby jednego spójnego wątku i sensu w ogóle, pasztet pod prostą publikę mający "zaszokować". Mimo wszystko gra mi się podobała, i potrafiłabym wyłuszczyć perłę z gó... gunwa.
Co do Sali, nie uważam akcji za szczególnie absurdalną - wręcz przeciwnie. Chłopak z bogatego domu, rozpieszczany całe życie, wychowywany przez rodziców nie mających sami sobie nic w tej kwestii do zarzucenia. Żadne z nich oczywiście nie dostrzega, że nie poświęcają mu dość czasu, praktycznie rzecz biorąc olewają. Nagle odkrywa, że zakochuje się w koledze z klasy, wie, że jeśli to wyjdzie na jaw, zostanie zepchnięty na margines, poniżany i odrzucony przez swoje środowisko. Na studniówce po pewnej ilości alkoholu godzi się na zakład "przelizania" z obiektem swoich cichych uczuć, oczywiście wie, że nic za tym nie pójdzie, ale po cichu jest szczęśliwy, a obiekt jego uczuć igra z nim w ramach typowej licealnej beki. No i pewnego razu ciało go zdradza. Drama, czuje się upokorzony, zrozpaczony, wie, że stanie się pośmiewiskiem, wydaje mu się to końcem świata. Tu się odzywa zaniedbanie rodzicielskie - nie poświęcali mu dość czasu ani uwagi, więc nie czuje w nich oparcia, jest podatny na zranienie, nie widzi domu rodzinnego ani wsparcia rodziców jako drogi ucieczki, jest samotny w tej zupełnie nowej sytuacji, brak mu pewności siebie. Nigdy nie miał prawdziwych problemów, ojciec i matka nie znaleźli czasu by nauczyć go, jak się takie rozwiązuje. Wrażliwość pokrywana całe życie przez łatwą akceptację kolegów i posiadanie wszystkiego na życzenie okazuje się piętą achillesową... i bach, nagle pojawia się ona - Sylwia. Dziewczyna, która sama ma poważny problem, ale jej rodzina pozostała wobec niego pasywna - więc sama sobie zaczęła tworzyć nową osobowość, nową rzeczywistość. Fascynuje Dominika, w swojej iluzji sprawia wrażenie kogoś kto jest wybawieniem - kogoś, kto pokaże mu, jak łatwo zdobyć siłę. W miarę rozwijania się znajomości zakochuje się w niej (i to nie jest dziwne, hormony w tym wieku dozwalają takie chwilowe wyskoki jak zauroczenie osobą tej samej płci). W niej widzi zrozumienie, a wreszcie jedyną osobę, z którą chce spędzać czas - a na to jedynym sposobem jest internet. Dominik został bezpowrotnie skrzywdzony jako pozostawiony sam sobie i to już od lat, Sylwii bez problemu udaje się go zmanipulować. Tracąc wszystko, co miał do tej pory - kolegów, sport, imprezy, łatwe życie - pozostał tylko z nią po drugiej stronie łącza, i głęboko schowanym poczuciem,że jest niekochany, ignorowany przez rodziców, którzy nie chcą go takim jaki jest, chcą tylko idealnego synka, którego sobie wyobrażają na jego miejscu, zanim pobiegną do pracy, nie znają go i nie akceptują.
Nie widzę w tym nic absurdalnego, chyba że liczyć sceny takie jak ta pod wodą i podobne wyobrażenia, ale ich nie traktujemy poważnie - taki dodatek do historii właściwej.

ocenił(a) film na 1
Enterraz

Nie jestem do końca pewny, czy Dominik podkochiwał się w typie, z którym przelizał się na studniówce - zanim do tego doszło, widać było scenę, której nasz bohater pokazuje mu faka na co ten rzuca w niego deskorolką - ale może ja się nie znam na tym, jak w XXI wieku okazuje się sobie miłość l]?

Dla mnie ten film jest daleki od oceniania go na arcydzieło, ba! Ocena, którą mu wystawiłem, jest i tak nad wyraz, bo wystawienie 1 takiej szmirze to tak, jakby dać jej dyplom za wybitne osiągnięcie w sztuce filmowej ;)

W przypadku "SS" działa chyba mechanizm, o którym wspomniałaś w pierwszym poście - ten film jest stargetowany na konkretną grupę wiekową, przez co cały ten "przekaz/przesłanie/whatever" trafi do młodych, zagubionych ludzi którzy mogą się utożsamić z rozterkami Dominika w 100%, ja niestety jestem too old for that stuff i szczerze powiedziawszy, jestem bardzo zadowolony z tego stanu rzeczy :)

Mam nadzieję, że się nie obrazisz za kolejne słowa, ale muszę się przyznać, że "SS" oglądam raz na jakiś czas, dla poprawienia sobie humoru :) Rozumiem, że dla niektórych to może być ciężki dramat itd, ale dla mnie, z perspektywy 27 latka, Sala Samobójców jest jedną z najlepszych (bo niezamierzonych!) komedii, jaka ukazała się w polskiej kinematografii i za to daję pełen szacun Komasie.

ocenił(a) film na 9
Einshaew

Obrażałabym się, gdyby było o co. Chociaż chyba jest, bo wyczuwam w tym sugestię, że ten film trafia przede wszystkim do fanów produkcji typu "Zmierzch" ;d
Na początku, tj przed studniówką, jest ujęcie z zajęć sportowych, gdzie widać, jak się patrzy na tego kolegę, a na samej studniówce - przed polonezem. Rzecz jasna ciężko mówić o "miłości" - w końcu to pociąg czysto fizyczny, w dodatku uwarunkowany burzą hormonów. Czy pole odbiorców takie zawężone, no nie wiem, czy można wyrosnąć z urazu, jaki powoduje brak elementu rodzica w wychowywaniu dziecka, dorastaniu. Dominik miał najgorsze środowisko jakie można sobie wyobrazić, gdyby wychowywał się w typowej patologii w obdrapanym bloku mieszkalnym prawdopodobnie miałby więcej prawdziwych uczuć, byłby od małego przygotowywany do prawdziwego życia. Gdyby dysponował prawdziwym przyjacielem lub przyjaciółką (a środowisko praktycznie wyzuło go z tej z szansy), zapewne do niczego by nie doszło - nie byłby sam z tym co go spotkało, czyli samotnością właśnie. Z uczuciem per "nikomunamnieniezależy", niezależnie, w jakim stopniu podświadomym. Gdyby choćby rodzice nie odesłali prawdziwego psychologa, który był w stanie pomóc, powstałaby przeciwwaga dla Sylwii, wyszedłby z tego cało. Dominik jest ofiarą.
Kiedy go zrozumiesz (jeśli nie jesteś w stanie, to piej pochwalnie do swoich rodziców/opiekunów), potem leci już z górki - do dobrze rozegranego dramatu dochodzi świetna ścieżka dźwiękowa, jeszcze lepsza realizacja i wstrząsająco uczuciowa gra Kuby ;)

ocenił(a) film na 1
Enterraz

Sorry, ale nie powiesz mi chyba, że scena w której Gierszal odgrywa wściekłość, tańcząc na łóżku i krzycząc w poduszkę, albo snując się po ciemnym pokoju w samych gaciach i kucając na biurku to "wstrząsająco uczuciowa gra"? :)

I te dialogi "nie wiem, co mam robić" "ty masz cierpieć" łooooot?? :D

ocenił(a) film na 9
Einshaew

Cóż, przyznam, że ta rozmowa spod lodówki mogła wyglądać... interesująco xdd Ale to jest właśnie jego reakcja na poczucie, że matka go olała i nie chce zrozumieć - a wcześniej ktoś go już zrozumiał, i pokazał żeby walić szkołę i przy okazji rodziców, bo nie są mu do niczego potrzebni. Poniekąd miała rację.
Wstrząsająco uczuciowe były dla mnie sceny nie te, kiedy biega po łóżku na czterech nogach jak pies, bardziej te w których cierpi - przerażenie, kiedy pierwszy raz widzi wpis Aleksa po Judo, paniczne rozchwianie które wyładował niszcząc telefon, ból kiedy rozmawiał przez drzwi z tym ćwierćmózgiem blond panią psycholog (jak strasznie, strasznie nienawidzę takich - niestety częstych przypadków - osób które pracują w zawodzie mimo braku powołania a w konsekwencji robią krzywdę, kolejna bardzo prawdziwa rzecz w tym filmie) polegający na świadomości, że nawet jeśli on się nie zabije zrobi to ona, jedyna bliska mu dusza. Cóż, z pewnością emocjonalna była też ta scena w której rodzice wyłączyli mu internet (zabawne że nikt nie zrobił mema, nawet u mnie w domu bywa podobnie), i w której policjanci znaleźli go tnącego się w ciemnościach pokoju. Sposób przedstawiania scen podbudowany tracklistą i to wszystko załadowane rozpaczą, pociąg ku wzruszeniom

ocenił(a) film na 1
Enterraz

Dla mnie scena, w której odłączają internet jest majstersztykiem! Zwłaszcza w momencie, w którym Kulesza jednak stara się pomóc syńciowi, grzebie coś przy routerze, szarpie z Pieczyńskim i wyłapuje pięknego, przypadkowego gonga na japę :D Wybacz, ale ta scena kompletnie mnie rozbraja :D

A tracklista nie powala, ot muzyczka która leci w tle i o której się zapomina w momencie, w którym film się kończy :)

ocenił(a) film na 9
Einshaew

To nie jest śmieszne ;_; Bosh, nie mów rzeczy typu "wyłapuje gonga na japę", jak zacznę się z tego śmiać to skruszy całą dramatyczną otoczkę ;d Obrzydliwie prawdziwe, ale nie śmieszne, to był jeden z tych momenty, kiedy Komasa szarpnął struny mej duszy. Jak gdzieś tam wspomniałam, kiedy się zrozumie już najważniejszy problem Dominika (wychowanie), to wszystko jest zdecydowanie bardziej uderzajace i to nie w sensie komicznym ;d

ocenił(a) film na 1
Enterraz

Ty wiesz i ja wiem że opisana przeze mnie scena śmieszy Cię do łez ;) Bronisz się, ale wiesz, że tak jest! Przyznaj rację Prezydent Pieseu! :D

Gdy "Sala" wchodziła do kin, udało mi się przeczytać artykuł w magazynie "Film" na temat tej produkcji - Gierszal, czy tam Gierszał powiedział, że w przygotowaniu do roli bardzo pomógł mu reżyser, który specjalnie zapisał go do jednego z elitarnych liceów, by aktor poobserwował te zwierzęta zwane bananowymi dziećmi w ich naturalnym środowisku :D

Czytałem to lata temu, więc pewnie mogę teraz coś zachachmęcić, ale coś mi się kojarzy, że Gierszal nie wspominał dobrze tej przygody - mówił, że z początku dzieciaki nie darzyły go zaufaniem, ale gdy zrozumiały, że to aktor, który zrobi film "o nich - dla nich" to wciągnęły go do swojego towarzystwa i pokazały mu swój codzienny świat, od czego Dawidowi włosy zjeżyły się ze strachu gdy uświadomił sobie, jakie nawyki i styl życia mają ci młodzi ludzie ;) W każdym bądź razie zaapelował do rodziców tych grzdyli, by zaczęli się interesować tym, jak żyją ich potomkowie, a to chyba o czymś świadczy?

A wracając do samego filmu - rozumiem, że jego fundamentem było pokazanie tego, jak wychowanie dzieciaka (a właściwie to jego brak) może doprowadzić do tragedii, luz, ale jednak historyjka, przedstawiona w filmie i jej wykonanie, poprzez tandetne dialogi, zupełnie przesłania właściwy odbiór filmu. Dla Ciebie "Sala" jest arcydziełem, być może dlatego, że jesteś w wieku Dominika i lepiej rozumiesz jego rozterki - ja oglądałem ten film mając 25 lat na karku i w tym czasie rozkimny w stylu "co myślą o mnie ludzie w szkole?" były już dawno za mną.

ocenił(a) film na 7
Einshaew

Cześć. Minęło sporo czasu od ostatniego postu Waszej dyskusji, ale piszę, bo jestem ciekawa, co Waszym zdaniem decyduje o tym, czy film jest dobry, czy nie?
Wnioskując po Waszych wypowiedziach, mam wrażenie, że uważacie film za dobry wtedy, gdy utożsamiacie się z bohaterami. Być może Dominik jest żałosny. Jego historia jest taka a nie inna. Ale czy nie ma takich ludzi jak on? Czy jego postać jest nienaturalna? Film pokazał takiego a nie innego człowieka, ważnym pytaniem jest - czy ukazał go dobrze?
Niektore sceny Was śmieszą, bo brakuje Wam określonego doświadczenia, a być może także empatycznej wyobraźni.

ocenił(a) film na 1
bezkost

Gdy "SS" wchodziła do kin, to wydawało się, że Dominik był nienaturalny. Zbyt zmanierowany, przeżywający, ochy i achy, lecz czas pokazał, że po latach pojawiło się więcej takich "dominików".

Jeśli chodzi o ukazanie postaci, to sprawa jest banalnie prosta: koleś liże się na studniówce z kumplem z klasy - zaczynają się jakieś świrki między nimi - na treningu judo dochodzi do wytrysku - szkoła ma bekę - dominik zamyka się w pokoju, poznaje Sylwię - strzela samobója.

Wiele motywów z "SS" mnie śmieszy właśnie z powodu nabytego doświadczenia. Dla osób po trzydziestce "SS" jest komedią. Dla "młodych dorosłych" czyli gówniarzy którzy ledwo co odebrali dowody osobiste, to najlepszy dramat, jaki widzieli w życiu.

ocenił(a) film na 7
Einshaew

Dzielisz odbiorców na dwie bardzo skrajne grupy. Widzisz świat tak czarno-biało? Posiadanie konkretnej nieugiętej opinii, na dodatek zgrabnie i kulturalnie przedstawionej, wydaje się być bardzo cenione w społeczeństwie. Ale lepiej z tym nie przeginać, bo od konkretności i stanowczości bardzo blisko do oślego uporu.

Film arcydziełem rzeczywiście nie jest, ale czemu zasługuje on na mieszanie z błotem?

W dużym skrócie przedstawiłeś fabułę filmu.

Stwierdziłeś, że bawią Cię przedstawione w nim motywy.

Dasz mi jakiś argument? Bo fakt, że coś Cię bawi to słaby argument. A właściwie żaden.

Jeśli film przedstawił coś dobrze, i ta przedstawiona rzecz Cię bawi, to kwestia marności filmu czy marności przedstawionej rzeczy?
Jeśli uważasz, że film przedstawił coś źle, to powiedz konkretnie co masz na myśli.

ocenił(a) film na 1
bezkost

Myślę, że rozmawiam z niespełnioną intelektualnie nastolatką, która odreagowuje w internetach fakt, że jest jechana przez koleżanki z klasy, które każą jej wpier*da*lać kredę, gdy facetka od majzy nie patrzy.

ocenił(a) film na 7
Einshaew

Eh... I Ty serio przed chwilą chwaliłeś się swoją ponad-trzydziestoletnią dojrzałością?
Jestem znudzona brakiem umiejętności rozmawiania. Nie potrafisz kulturalnie uargumentować swojego zdania?

ocenił(a) film na 1
bezkost

Nie wspominałem, że w moim przypadku przekroczenie trzydziestki wiąże się z dojrzałością :)

Jeśli rozmawiasz z ludźmi w taki sam sposób w jaki tworzysz posty, to nie dziw się, że nikt nie chce z tobą rozmawiać :)

Gdy skończysz szkołę, znajdziesz pracę, pójdziesz na swoje i poznasz smak prawdziwego życia - dopiero wtedy zrozumiesz jak wyzwania realnego świata mają się do problemów w stylu "łojeeej, spuściłem się na treningu, śmieją się ze mnie, zabiję sieeeee!" :)

ocenił(a) film na 7
Einshaew

Od rozmówcy wymagam umiarkowanej obiektywności, logiki oraz uprzejmości, która nie polega na uśmiechnietej emotce przy każdym akapicie wypowiedzi. Nie osądzam, Twoja odpowiedz sama w sobie dość o Tobie mówi.

ocenił(a) film na 1
bezkost

No tak, bo emotka na końcu zdania to zniewaga, która krwi wymaga ;)?

Twój styl wypowiedzi też wiele o tobie mówi. Jesteś młodą osobą, sądzącą że "wyróżnia się" na tle rówieśników m.in. poprzez fakt, że widzi "głębię Sali Samobójców" i w historyjce o rozhisteryzowanym osiemnastolatku widzi drugie dno.

Prawda jest taka, że poziom "SS" jest wprost proporcjonalnie odwrotny do twojego mniemania o własnej osobie.

A tak btw. "wymagać czegoś" możesz wyłącznie od siebie a nie od ludzi, których sama zaczepiasz w internetach :)

nie pozdrawiam.

Einshaew

Einshaew, i Ty serio masz tyle lat, serio? Kreujesz się na bóg wie kogo, a wychodzi jak wychodzi, czyli byle jak...

ocenił(a) film na 4
Einshaew

Trochę dawno toczona rozmowa, ale warta skomentowania.
Kreujesz się tutaj na strasznie dojrzałą osobę, która może oceniać innych, bo... no właśnie, bo co? Bo komuś podoba się Sala Samobójców, a tobie nie i to wystarczy, abyś mógł, (nie)drogi użytkowniku, zwracać się do innych tak, a nie inaczej? Dodam, że sposób w jaki się wypowiadasz jest bardziej infantylny niż wyżej wymienione sceny filmu, które strasznie cię bawiły. Tak, mnie tak samo bawi twoja postawa tutaj, trzeba dodać, że jest po prostu żałosna. Niejedna młodsza od ciebie osoba będzie miała więcej kultury w sobie i rozumu, by wziąć sobie do serca, że o gustach się nie dyskutuje, ale widocznie nikt ci takiej prostej wiedzy nie przekazał, przykre.
Mnie osobiście SS się nie podobała, a oglądałam ją dawno, bo już sześć lat temu.

ocenił(a) film na 1
Einshaew

Einshaew próbujesz pozować na kogoś kim nie jesteś. To, że walisz teksty jak "niby-dorosły" nie znaczy, że Ci przybędzie 10 lat.

"Gdy skończysz szkołę, znajdziesz pracę, pójdziesz na swoje i poznasz smak prawdziwego życia - dopiero wtedy zrozumiesz jak wyzwania realnego świata mają się do problemów w stylu "łojeeej, spuściłem się na treningu, śmieją się ze mnie, zabiję sieeeee!" :)"

Wątpię żebyś zrobił choć jedną rzecz z tu wymienionych.

bezkost poprosiła Cię o argumenty to ją próbowałeś poniżać, co już świadczy o Twoim poziomie.

Einshaew

Od dawna nikt nic tu nie pisał ale... Chcę wrócić do tego gdy mówiłeś, że rozumieją to tylko "młodzi dorośli" i że oni nic nie wiedzą o życiu. Mam 13 lat. Nie będę się z tobą kłócił bo wiem, że uznasz że jestem dzieckiem, to prawda, ale moja 52 letnia mama i 48 letni tata , nie. Oni pokazali mi ten filmi powiedzieli, że to jeden z bardziej wartościowych filmów, które widzieli. Zakładam, że teraz pewnie powiesz, że oni na pewno nic nie wiedzą o życiu. Mój drogi, to ty nic nie wiesz o życiu, mówię to pusługując się ich doświadczeniem, nie moim. Mam nadzieję, że nie obraziłeś się że nie mówie do ciebie na Pan. Myślę, że po prostu nie zasługujesz na taki wyraz szacunku
.

ocenił(a) film na 1
Zbyszek_66

Nie będę się z Tobą kłócił ze względu wiek, ani tym bardziej cisnął po guście filmowym Twoich rodziców. To, że uznali Salę Samobójców jako jeden z bardziej wartościowych filmów, nie dziwi mnie w czasach, w których "dzieła" Patryka Vegi przyciągają do kin miliony widzów.

Einshaew

moi rodzice nie lubia filmó patryka vegi. Są fanami takich jak "Joker", "Atlas Chmur" "Rekwiem dla snu". Tyle mam do poiwedzenia. Jeśli mówisz, żę nie będziesz ze mną dyskutował to nie pisz niczego dalej. Zaprzeczas samemu sobie. Tyle

ocenił(a) film na 1
Zbyszek_66

Napisałem, że nie będę się z Tobą kłócił, a nie że nie będę z Tobą dyskutował.

Nie napisałem, że Twoi rodzice lubią filmy Vegi, napisałem że w czasach w których w kinach leci tandeta, łatwo na jej tle uznać Salę Samobójców za wartościowy film.

ocenił(a) film na 6
Einshaew

Bzdury piszesz. Oglądałam ten film będąc po 30-tce i absolutnie nie "darłam z niego łacha". Nie wypowiadaj się, z łaski swojej, w imieniu całego pokolenia, co? Totalnym obciachem jest "argumentować" w stylu: "jestem starszy wiem lepiej; mój odbiór tego filmu jest lepszy i pełniejszy, bo jestem starszy". Zajechało bucem/boomerem. Z tego co piszesz, odnoszę wrażenie, że jesteś szalenie niedojrzały, masz bardzo wąskie spojrzenie na świat, czym się chełpisz (serio?), brak ci świadomości, ze twoje postrzeganie nie jest ani nadrzędnym, ani obowiązującym. W tym wieku należałoby już to wiedzieć. Co więcej, znam wielu młodych (na których tak lubisz patrzeć z góry), którzy już tę świadomość mają. Nie rozumiesz, że otwarcie się na inną perspektywę, staranie się zrozumieć motywów i przeżywanie zupełnie różnych od nas ludzi, rozwija nas, wzbogaca, czyni mądrzejszymi. Ty starasz się ukazać jako cnotę swoją skostniałość i zamknięcie na inność, ocenianie jej (dodajmy, w sposób prostacki i wybitnie płytki) i budowanie swojego poczucia wartości kosztem cudzej godności. Teraz mam ponad 4 dychy i nadal uważam, że to film dobry, choć nie arcydzieło (nie każdy musi nim być) i niekoniecznie moja bajka. Rozumiem jednak, że są ludzie wrażliwi, dla których ten film jest ważny, często dużo młodsi ode mnie, co nie czyni ich w żaden sposób mniej wartościowymi ode mnie czy ich opinię nieistotną, bo inną niż moja. Polecam ci dorosnąć i przestać się dowartościowywać wiekiem, bo naprawdę nie ma czym. Wiek metrykalny nie zawsze idzie w parze z dojrzałością. A do młodych czytających takie nadęte i poniżające młodzież wpisy: nie jest to przeważająca opinia o Was wśród starszych, nie sugerujcie się tym. Wasze zdanie jest tak samo istotne jak osoby starszej i tak samo zasługujecie na szacunek. Nie dajcie sobą pomiatać. 

Enterraz

"Mi zwoje się przeprasowały"? Piszesz posty całkiem poprawną polszczyzną (w odróżnieniu od większości forumowiczów), a tu nagle taki zgrzyt? Wybacz tę uwagę nie związaną z filmem, ale mnie się zwoje za każdym razem przeprasowują jak widzę, albo słyszę, jak ktoś zaczyna (albo kończy) zdanie od "mi".

ocenił(a) film na 1
Enterraz

O kierwa ze co? XDDDDDDDDDDDDDD

użytkownik usunięty
Enterraz

Zgadzam się z Tobą. :) Też widziałam film 4 lata temu. Za kilka dni tyle dokładnie minie od polskiej premiery. Właśnie obejrzałam film ponowie, żeby sprawdzić, czy z niego wyrosłam, ale wciąż robi na mnie wrażenie... Pewnie za parę lat znowu obejrzę, sprawdzić, czy nadal będę tak poruszona.
Idealnie oddane emocje zagubionego nastolatka. Świetna gra Gierszała. Byłam wstrząśnięta tą sceną, gdy Sylwia wybiega z pokoju. Jej krzyk... W końcu sama mówiła, że on musi żyć... I też świetna scena, gdy matka loguje się awatarem Dominika.

ocenił(a) film na 9
Enterraz

Fajnie, że na świecie są jeszcze wrażliwi ludzie. Serce roście, gdy czyta się takie opinie- że coś porusza, że zapamiętujemy, śledzimy, że coś w tych czasach daje nam okazję do refleksji nad samym sobą, bohaterami, światem, itp. Cóż, jeśli oceniałabym jedynie emocjonalną stronę tego filmu, zapewne moja ocena byłaby podobna. Film oglądałam jednak będąc nieco młodszą niż obecnie osobą i muszę powiedzieć, że mój pogląd na ten obraz uległ zmianie - może nie o 180 stopni, ale jednak z początkowej oceny 9 zrodziła się, po wielu przemyśleniach i odstawieniu emocji na drugi plan (też wywarł na mnie ogromne wrażenie w czasie pierwszego seansu), jedynie szóstka. SS posiada pewne techniczne niedociągnięcia, jak bardzo słabiutkie dialogi, które czynią z tego filmu operę mydlaną i to wenezuelską, najgorszego gatunku typu Niewolnica Isaura albo Esmeralda. Sceny, które mają być poważne wychodzą równie miernie, co dialogi, a postacie są przerysowane. Zacznijmy od takiej Sylwii. Niby jest to cierpiąca dziewczyna, do momentu aż nie otwiera ust. Teksty typu "żyletki moimi przyjaciółmi, mają ostre języki" albo sztandarowy niemal monolog odnośnie tchórzostwa samobójców - to wszystko przypomina całkiem niezłą, emocjonalną otoczkę, ale która jednak do samego końca pozostaje jedynie różową laurką i całkowitym uproszczeniem tak poważnego problemu, jakim jest depresja, uzależnienie czy samobójstwo. Np. problem Sylwii zostaje sprowadzony do tego, że nastolatka boi się wychodzić z domu, a to, co czuje w środku jest potraktowane powierzchownie. Dominik... mimo emocjonalnego charakteru tej postaci, jego zachowanie jest mało realne. Te wrzaski do telefonu czy - jak wspomniał kolega Einshaew - turlanie się po pokoju z zakrwawionymi łapami... no litości. Również problem znęcania się psychicznego kolegów ze szkoły jest tu potraktowany niemal po macoszemu- są śmichy chichy, ale nie ma jawnych aktów przemocy. Bo gdyby tak się zastanowić, to Dominik zaczął się ciąć przez to, że po pijaku pocałował kumpla, a potem rozeszło się to po necie. Tylko tyle?! W dzisiejszych szkołach dzieciaki przechodzą gorsze rzeczy i cierpią w samotności. Poza tym, nawet jeśli ten filmik zostałby puszczony do netu, to nie wydaje wam się, że natychmiast ktoś z dorosłych przechwyciłby owe nagranie i zgłosił odpowiednim służbom? Zajęci sobą rodzice przypominają typowych, wręcz stereotypowych inteligencików, dla których liczy się tylko zarabianie pieniędzy; gdzie wszystko pozornie jest idealne, są obiadki, gosposia, psycholog na zawołanie, ale nie ma miłości, bliskości i zaufania, gdzie małżonkowie zdradzają się nawzajem, bo jest to o wiele dla nich łatwiejsze, niż otwarta konfrontacja lub chociażby rozmowa. W tym wszystkim jest zapomniany Dominik, który ma jednak rodziców dbających o niego, jest zawożony do szkoły jak panicz, rodzice odpalają kieszonkowe, ma fajny pokój, komputer, ciuchy i wszystko, co potrzebne jest nastolatkowi. Wydaje się, że to jednak dla niego za mało, mimo ciągłego chuchania przez rodziców, w pewnym momencie zaczyna zachowywać się schematycznie - jak rozpieszczony dzieciak nowobogackiej rodziny, gdzie problemy zamiatane są pod dywan, bo nikt ze sobą nie chce rozmawiać o uczuciach, problemach i oczekiwaniach. Dopiero, kiedy Dominik zaczyna zachowywać się nie tak, jak chcą od niego roszczeniowi rodzice, tęskniący za rodzinną idyllą, zwracają się nagle w jego stronę, ale tylko dlatego, że chłopak niszczy ich idealistyczny obraz rodziny. Staje się niepasującym elementem układanki, kimś, kto przeszkadza, ropiejącą raną. To dlatego rodzice naciskają na terapeutę, żeby wyleczył chłopaka do matury, bo przecież nauka jest najważniejsza- zupełnie nie zdają sobie sprawy z powagi problemu, z tego, że ich syn jest zaburzony psychicznie i widzi świat w przejaskrawionych odcieniach. Ich synuś musi być do samego końca idealny, bo w przeciwnym razie, będzie żywym dowodem, że ponieśli klęskę jako rodzice, a być może jako ludzie.

Z przykrością muszę stwierdzić, że po głębokiej analizie tego filmu, nie dopatrzyłam się w nim prawdy. Nie jest to też ani romans, ani thriller, ani nic. Właściwie, to tylko gatunek animacja się zgadza, jest to tak poza tym, pomieszanie z poplątaniem.
To dobrze, że reżyser eksperymentuje, ale mu to nie wychodzi. SS ma ogromny potencjał, jednak w życiu żyjącym nie widziałam filmu, który z pozoru ma wszystko - fajnych aktorów, ciekawy scenariusz z niesamowicie ważnymi problemami do poruszenia, muzykę, efekty specjalne, ale... coś ewidentnie nie gra. Być może dialogi są przeznaczone dla gimnazjalistów lub wyjątkowo niekumatych rodziców, którzy muszą mieć wszystko podane na tacy, ale dziś, po tych niemalże 4 latach, już mogę spojrzeć na ten film obiektywnie. Jednak muszę w ostatnim słowie wziąć w obronę ten film, uważam, że zasługuje mimo wszystko na wyższą ocenę niż 1, która raczej pasuje dla takich "dzieł" jak Gulczas, a jak myślisz?, Kac Wawa czy Wyjazd integracyjny.

ocenił(a) film na 8
beciami

"Bo gdyby tak się zastanowić, to Dominik zaczął się ciąć przez to, że po pijaku pocałował kumpla, a potem rozeszło się to po necie. "

Wg mnie miał dużo więcej ważniejszych powodów... On był skrajnie samotny i miał zerowy kontakt emocjonalny z rodzicami. Jedna z najbardziej poruszających scen, kiedy mówi, że jest gejem, a rodzice zachowują się, jak gdyby wcale tego nie powiedział. Między nim a rodzicami jest emocjonalna szyba, on ze wszystkich sił próbuje zwrócić na siebie uwagę i nic.

ocenił(a) film na 9
Enterraz

Mnie również film mocno poruszył.

Enterraz

Jakub Gierszał dał z siebie wszystko, co najlepsze, podobnie jak reszta obsady, jednak generalnie scenariusz i bohaterowie są słabymi aspektami tego filmu. Całość jest tylko bladą podróbką belgijskiego "Bena X" Nica Balthazara, z tą różnicą, że tam bohater był faktycznie człowiekiem z poważnymi problemami i zaburzeniem psychicznym, i można było mu współczuć i mu kibicować, a w "Sali samobójców" Dominik to rozpieszczony do granic absurdu kapryśny narcyz, który nikogo nie lubi, nic mu się nie podoba, ciągle narzeka i krzyczy, i widz ma ochotę mu przywalić. Z kolei jego rodzice są żałośnie nieudolni w swoich próbach dotarcia do syna i bardzo późno wpadają na pomysł odłączenia mu internetu - a i tak dziwne, że nie wpadli na pomysł, żeby wziąć go na rozmowę w momencie, gdy będzie wychodził do toalety (bo chyba nie robił siku ani kupy w swoim pokoju?). Wszystko jest tutaj naciągane.
Film porusza może i ważny temat, jednak zrobiony został tak, że widz nie może się utożsamiać z żadnym z bohaterów. Ta Sylwia z różowymi włosami też pozostaje niewiadomą, bo nie wyjaśnia się, czy faktycznie chciała się zabić, czy tylko tak wkręcała Dominika, bo była wredną i chorą suczą i chciała namówić jego, by popełnił samobójstwo.

Ben X grał w gry komputerowe i one go wciągnęły, a Dominik - właściwie co to była ta cała gra, ta Sala Samobójców? Nawet nie zdobywało się tam punktów.

Enterraz

Niestety absolutnie się nie zgadzam. Jestem osobą wrażliwą (Ben X nieźle mną wstrząsnął), a do tego niepełnosprawną. Często spotykam ludzi z dużymi problemami, którzy walczą. Jakże żałośnie wygląda przy nich Dominik, który sam sobie wymyśla problemy! Gdy ma się ciężko w życiu naprawdę ciężko się utożsamić z takim człowiekiem. Chorzy ludzie walczą o życie, a w Sali Samobójców jeden nastolatek je marnuje, bo miał jedną przykrą sytuację w życiu... to trochę żałosne.

ocenił(a) film na 4
Enterraz

Wróć do tego filmu za lat 10... mnie osobiście cała fabuła zmęczyła, punkty za grę aktorską. Z gorszą obsadą byłoby to dno i 5 metrów mułu.

ocenił(a) film na 7
Enterraz

Wiesz, ja ten film obejrzałam na rok przed maturą i muszę przyznać, że mną wstrząsnął tak, że od tego czasu unikam go jak ognia. Ale wtedy odbierałam wszystko inaczej, byłam bardziej, jak to "mówio": wrażliwa. Myślę, że film mnie rozwalił wtedy emocjonalnie z paru powodów:
1) Podobny wiek, zaraz matura, a co, jeśli się załamię pod presją, wszystko zawalę i nie zaliczę (takie tam strachy).
2) Też chodziłam wówczas do takiej elitarnej warszawskiej szkoły jak Dominik z równie elitarnym i oceniającym społeczeństwem, traktującym mnie jak gufno i czarną owcę (ach, te ukradkowe przewalanie oczami na mój widok, śmieszki pod nosem). Wiem, jak to rani i osobie z zewnątrz może się wydawać banalne, ale się myli. Bycie nieakceptowaną przez rówieśników było paskudnym doświadczeniem, w końcu każdy chce być częścią stada (mnie odstraszyło chlanie na umór kolegów). Z perspektywy czasu cieszę się, że nie grałam kogoś innego, bo musiałabym zdegradować się do ich poziomu umysłowego, bawić się w te wszystkie ploteczki, imprezy, obmacywanki. Nerwy może i mam zniszczone, ale wątrobę zdrową jak ryba.
3) Bezsens świata Dominika- nie lubię dołujących, męczących filmów, tak już mam. Wszelkie martyrologiczne polskie filmy omijam szerokim łukiem. Ja wiem, że w świecie dzieje się wiele niedobrego, są historie takie i owakie, ale mam wrażenie, że oglądając takie filmy tylko funduję sobie poseansową deprechę, na którą nie mam ochoty. Niestety lubię identyfikować się z bohaterami, co nie oznacza, że w moim ulubionym repertuarze są tylko komedie romantyczne- właściwie jest ich jedynie kilka. Jestem takim typem, dla którego książka, herbata, burza, rozświetlony kontenerowiec na morzu, samolot na niebie potrafią dać szczęście i spokój :D. Tymczasem życie Dominika jest żałośnie okrojone, nie jest biedny, ale mam wrażenie, że przy nim nie ma nikogo i on też nie stara się ulepszyć tego życia- tkwi w tym taki zbuntowany i bezużyteczny. Całe jego życie jest klaustrofobiczne; przypomina też wsysające bagno, bez żadnej iskry nadziei, bez miłości, czyste wyrachowanie, kasa i samotność. Bohater tkwi w takiej bańce, z której nawet nie chce wyjść, nie reprezentuje sobą niczego ciekawego, nie ma pasji, jakiejś specjalnej wyobraźni itp. Takie okropne jałowe życie, trujące, w którym brakuje powietrza.

ocenił(a) film na 10
Enterraz

Mnie ten film sparaliżował i wbił w fotel. Takie emocje we mnie wzbudził, że nie mogę go obejrzeć powtórnie. Oglądałam go z perspektywy matki więc do mojej grupy wiekowej też trafia i to bardzo. Dla mnie genialny w każdym wymiarze - aktorstwo, reżyseria, scenariusz itd. Dotyka najczulszej struny w duszy.

ocenił(a) film na 8
Enterraz

"Niewykluczone, że trafia tylko do pewnej konkretnej grupy wiekowej"

Nie zgadzam się. Ja mam ponad 30 lat i oceniłam ten film na 8.

ocenił(a) film na 1
cvana

Serio?

ocenił(a) film na 9
Enterraz

wiesz, ja obejrzałam ten film w kinie, jako matka nastolatka. mnie poraził. drugi raz w życiu po filmie miałam przez godzinę taką gulę w gardle, że nie mogłam mówić. rewelacyjna muzyka. przeszywajacy klimat wołania o akceptację, o przyjażń, o zainteresowanie. to jego "mamo pomóż" świdruje mi głowę nawet dziś po dobrych kilku latach

ocenił(a) film na 8
jolik2000

I ja obejrzałam ten film jako matka nastolatka (nawet dwójki) i naprawdę byłam wstrząśnięta. I również końcowa scena i jego wołanie do mamy o pomoc rozdarła mi serce. Podobnie, jak wiadomość, że jedna z nastolatek, które spłonęły w escape roomie, zadzwoniła do ojca i wołała "tato, ratuj!". W takich chwilach z człowieka wychodzi małe dziecko. A dla matki to jest najgorsza chyba świadomość, że jej dziecko cierpi.

ocenił(a) film na 1
jolik2000

Serio?

ocenił(a) film na 1
Enterraz

Ty na serio te łzawe wywody zaserwowałaś? Przecież to infantylny klocek dla infantylnych gimnazjalistek był. Piciu piciu tak cierpię chociaż nie biją i nie głoduję i wolność słowa mam i wykluczenie społeczne mnie nie dotyka, a animowany Internet mam i tam takie fora tętnią animowany życiem.

kochany_emeryt1

Dla "maczo" których oczywiście tutaj pełno to wszystkie problemy, których oni sami nie doświadczają są bez znaczenia.
Osoby ponadprzeciętnie wrażliwe, z zaburzeniami umysłowymi, skłonnościami autodestrukcyjnymi istnieją i się zabijają. A jeśli przeżyją okres młodości to często z zepsutym zdrowiem i ich dramat trwa dalej, pojawiają się problemy ze znalezieniem i utrzymaniem pracy, brak bliskich osób, brak partnera i perspektywa trafienia do domu pomocy społecznej lub samobójstwa. No bardzo infantylne.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones