+ :
- Toshiro Mifune (po raz kolejny pokazał klasę)
- montaż
- reżyseria
- scenariusz
- muzyka
- :
- kilka rozwiązań fabularnych nie odpowiadało mi i w kilku momentach muzyka była zbędna a było ją słychać ... pozatym dużo lepszy niż
"Straż przyboczna"
Czytam teraz te wasze komentarze i postanowiłem rozwinąć swój poprzedni post. "Yoimbo" był filmem bardzo dobrym , był i jest ale to też film mocny i mroczny , człowiek znikąd przybywa do miasta , skąd my to znamy ?
Natomiast "Sanjuro..." wydaje się być bardziej oryginalny niż poprzednik , tym bardziej że jest zrobiony z "przymrużeniem oka" , postacie kobiece kóre robią zazwyczaj za tło w filmach mistrza tym razem decydują o przebiegu klczuowych scen , parodia cenuzry , mozna by napisać , chodzi mi tu o scenę w której Sanjuro mówi że podpali dom , kobiety na to że to akt przemocy i tym podobne , komedia i film akcji w jednym , od Kurosawy wymaga się ciężkich i mrocznych filmów tj."Yoimbo" ale ta produkcja jest o tyle lepsza że mistrz tworzy znakomitą komedię , co prawda nie jest to fabularnie jakieś mistrzostwo ale wydaje się być to bardzo oryginalne podejście do tematu Samurajów , pozatym to kolejny film będący prapoczątkiem spaghetti westernu.Scena końcowa , pojedynek i uderzenie mieczem w klatkę piersiową przeciwnika , co to za płyn oni uzyli ? Sanjuro uderzył w puszki z piwem czy co ? :) Jak dla mnie doskonała rozrywka i dlatego też 9/10 ....