Nie zgadzam się z tobą to piękny film,ale oglądając go trzeba pamiętać że akcja toczy się na początku lat pięćdziesiątych,a wtedy romans amerykańskiego żołnierza z Japonką nie był tak prostą sprawą.Ja ten film widziałem dosyć dawno a jakoś nie mogę go zapomnieć.

Dla mnie film nierówny. Wątki dramatyczne naprawdę udane, zwłaszcza pierwsza godzina, wątek miłosny zaś taki sobie... Podobnie aktorstwo: o ile Brando, Buttons i Umeki świetni (choć Oscar dla tej ostatniej to gruba pomyła, Elsa Lanchester była dużo lepsza), natomiast Taka i zwłaszcza Owens mocno takie sobie. Co do fabuły: oceniając na sucho to wszystko całkiem prawdopodobne, zarówno na gruncie historycznym jak i psychologicznym, ale przedstawion tak, że nie wszystko "kupiłem" (znów ta nierówność reżyserii). Plusy za wykonanie, zwłaszcza bardzo ładne zdjęcia, przyjemną muzykę i zasłużenie oscarowe dekoracje. I jeszcze jeden plus - za podejście do japońskiej kultury z szacunkiem, nietraktowanie jej z góry. Niby nic takiego, ale w latach 50 była to rzadkość w kinie amerykańskim. A i dziś czasami się to zdarza...

Swietna gra wszystkich aktorow-film mial być melodramatem, wiec skad u Pana to zdziwienie, nie dotrzeglam dluzyzn, a w tamtych czasach romans amerykanskiego zolnierza z Japonką mógł być problemem . Widać,że nie rozumie Pan Adamir 19 tamtych czasów W sumie nie zgadzam się również z Sqrchybyk( chyba nie Skurczybyk?)-film sympatyczny na poziomie -ciekawy dla Europejczyka.Same plusy.

co masz na mysli piszac styl brando?

Do tego filmu trzeba się przygotować. Rzeczywistość tam przedstawiona dla współczesnego europejskiego widza jest egzotyczna i niejasna stąd w Ameryce film uderzył o wiele mocniej, bo opowiadał o nich, o ich społeczeństwie i o ich historii.