Są tacy, którzy wychodzą rano do pracy i wracają wieczorem. W trakcie dnia wysyłają maile, odbywają spotkania, jedzą lunch. Ale nie Schneider. W trakcie tego dnia taplał się w bagnie, brodził po mokradłach, ostrzeliwał z Baxem i zastawiał pułapki. Zmuszony był także odbierać telefony od żony w sprawie swojego przyjęcia urodzinowego. Innymi słowy gorzki komediodramat. Chciałoby się napisać: komedia pomyłek inspirowana konwencją teatralną - ale to jednak dramat a pomyłki są tu bardziej niż bolesne i mają dla niektórych postaci charakter ostateczny. Akcja wielokrotnie się zmienia. Domek Baxa momentami wygląda jak drzwi obrotowe w hotelu. Postacie przybywają, ujawniają swoje psychozy, wprowadzają zamieszanie, historia się gmatwa. Niezwykłe jest też samo miejsce akcji: domek na jeziorze, gąszcz szuwarów, zupełna pustka wokół. Zresztą to z tego filmu trudno będzie zapomnieć. Te monumentalne, falujące, nieprzebrane szuwary, kołysane wiatrem..
Film ewidentnie ciekawy i wartościowy do obejrzenia. Wodzący widza za nos. W wielu aspektach ponadgatunkowy ale gubiący gdzieś po drodze sprawność i tempo narracji a chwilami nawet nużący.
Oglądałem na WFF 2015 (pokazy specjalne)