Abstrahując od tego, czy film mi się podobał, czy nie, myślę, że twórcy wykorzystali popularność serialu Stranger Things i wypuścili swój film w odpowiednim czasie, tak, że wiele osób (w tym ja) zainteresowało się nim głównie przez sentyment do postaci Barb z SF. Pewnie nie tylko ja zwróciłam uwagę, że ścieżka dźwiękowa w "Sierra..." jest również bardzo "strendżerfingsowa".
Najlepszy tekst mojego Męża, gdy Sierra szła na imprezę: "Barb, pamiętaj, jak to się skończyło ostatnim razem..."