Nie da się opisać jak bardzo Chris Rock spartolił ten film. Co producenci mieli w głowach, obsadzając go do głównej roli? Na jego grę aktorską nie dało się patrzeć, co obniżyło przyjemność oglądania filmu o jakieś 90%.
Fabuła, jak fabuła. "Piły" nigdy nie były zbyt ambitne. Można się zorientować w połowie produkcji kto jest zabójcą, ale to da się przełknąć.
Na minus liczne niedoróbki i niechlujny montaż. Raz butelka szampana w tym miejscu w kadrze, potem nagle w innym. Raz chwyta się przedmiot bez rękawiczki, by potem nagle tę rękawiczkę mieć. Na taki hype, jaki zrobiono woków filmu, to rozczarowanie ogromne.
Na plus dość dobrze pokazane sceny slasherowe, co w sumie jest jednym z głównych motywów serii, więc tu się wybroniono.
Ogólnie, szmira.