PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9718}
7,5 6 342
oceny
7,5 10 1 6342
6,8 6
ocen krytyków
Sprawa Gorgonowej
powrót do forum filmu Sprawa Gorgonowej

Jak myślicie? bo ja mam wątpliwości....

blossom_3

Jeśli chodzi o mnie, to ja też mam poważne wątpliwości co do winy Gorgonowej. Jakoś osobiście bardzo mnie dziwi, że brat Lusi w nocy ta po prostu zajrzał do jej pokoju. Moim zdaniem dowody wyglądały tak, jakby ktoś chciał obciążyć winą Gorgonową. Poza tym Ritę spotkał publiczny ostracyzm za to, że była kochanką żonatego mężczyzny i miała z nim dziecko. Już za samo to była dla opinii publicznej winna. Na pewno nie była święta, ale morderczynią czy była... Mam wątpliwości i to poważne.

kronikarz56

Moim zdaniem z jej bratem było coś nie tak i mógł odziedziczyć w genach chorobę po matce.Ale teraz to już po ptokach i można gdybać, kto zabił.

blossom_3

To akurat prawda, prawdopodobnie nigdy z całą pewnością nie odkryjemy, kto tak naprawdę był zabójcą. Ale jeśli przyjąć, że Lusię zabił jej brat, to wobec tego zasłużona kara spotkała go w 1939 r. gdy zginął w tej lawinie. Co do Gorgonowej, to wtedy ludzie nie przyjęliby innej winnej i sąd po prostu za pierwszym oraz za drugim razem uległ opinii publicznej, która miała już swoją winną i się tego trzymała. Przy okazji ciekawostka - wnuczka Gorgonowej chce wszcząć postępowanie w sprawie uniewinnienia swojej babci i ponownego zbadania sprawy. Trzymajmy kciuki za to, by się jej udało - ale nie tyle udowodnić, że Rita była winna czy nie, ale tego, by wreszcie odkryto prawdę. Chociaż ja w głębi serca czuję, że Rita była niewinna, więc duchowo jestem po stronie jej wnuczki. Niech walczy o prawdę do końca.

użytkownik usunięty
kronikarz56

Willa była zbudowana wg. ówczesnej mody czyli z pokojami przechodnimi. Zaczynając od lewej strony: pokój Lusi, potem hall, potem jadalnia gdzie spał Staś, potem pokój Gorgonowej, a na końcu pokój ojca. Pokoje ojca i Lusi były rozdzielone jakimiś schodami, czy czymś takim, więc nie były przechodnie. Tak więc Staś, śpiący w pokoju przechodnim z jednej strony miał Lusię, a z drugiej ojca i Gorgonową. Coś zaniepokoiło Stasia od strony domu, w której była Lusia dlatego wołał Lusię  i poszedł do jej pokoju.

Mogło być i tak, jak mówisz. Choć nadal uważam, że nie mógł usłyszeć skowytu psa w słuchawkach na uszach, to raz. Raczej zaniepokojony powinien pójść do ojca, który był bardziej opoką dla dziecka niż siostra, to dwa. A trzy, że chłopiec strasznie kręcił podczas zeznań, co chwila coś dodawał, bo nagle coś sobie przypomniał, czego wcześniej nie umiał sobie przypomnieć. No i cztery - sąd z góry założył, że to Gorgonowa. Policja z góry założyła, że to Gorgonowa. Ulica z góry założyła, że to Gorgonowa. I dlatego śledztwo było prowadzone beznadziejnie, z góry nastawione na to, żeby jej udowodnić winę. Więc z tego powodu nie można dzisiaj wysnuć właściwych wniosków, bo źródła policyjne nie są raczej bezstronne.

użytkownik usunięty
kronikarz56

Czytam właśnie książkę pt. Koronkowa robota o tym morderstwie. Autor czytał dokumenty ze śledztwa i i procesu twierdzi, że zarówno śledztwo jak i proces były bardzo dokładne i szczegółowe. No ale nie było wtedy takiej technologii jak dziś, więc nie dało się lepiej. Na początku także ojciec Lusi był aresztowany, więc nie jest prawdą, że od razu założono, że to Rita. A że media rozpętały aferę to już inna sprawa. Przyłożyły się do tego dziennikarki, które chciały jej bronić, ale zamiast obronić nakręciły spiralę nienawiści, bo jedni byli za drudzy przeciw. A ludzie jak to ludzie. Mi się nie mieści w głowie, żeby za dziećmi wrzeszczeć "gorgonicha" albo coś w tym guście, zwłaszcza że jednej z córek nawet nie było na świecie w czasie morderstwa, a druga była malutka, no ale co zrobić. Tak samo się dziś nakręcają tylko na inne sprawy.

Ciekawa książka. A czy opowiada tylko o sprawie Gorgonowej, czy także o innych zbrodniach nie do końca lub wcale nie wyjaśnionych? Przyznam się, że wzbudziła moje zainteresowanie. W sumie, powiem, że ja do końca będę za tym, że Gorgonowa była niewinna. A ludzie to chwilami zachowują się jak bestie. Ta sprawa tego dowiodła. Próby linczu, podłe anonimy, prześladowanie nie tylko Rity, ale i jej dzieci... Kto się tak zachowuje? Nawet zwierzęta nie są takie wobec drugich zwierząt. A co do śledztwa... Nie czerpałbym wniosków z dokumentów śledczych. Wiadomo przecież, że dokumenty zostaną w taki sposób wystawione, aby pokazać, że dzielna policja zrobiła wszystko, co w jej mocy. Nawet wtedy, a raczej szczególnie wtedy, gdy nie będzie to miało nic wspólnego z prawdą.

użytkownik usunięty
kronikarz56

To książka tylko o tym morderstwie - jest oparta na dokumentach sądowych, książce napisanej przez Henryka i wywiadach z córkami Rity. Jest to reportaż, nie ma tam skanów dokumentów źródłowych, w związku z tym nie da się na jej podstawie samemu przeanalizować sprawy. Opisy zbrodni, które krążą po internecie są rozbieżne i niedokładne, więc nie ma sensu wyrabiać sobie opinii na ich podstawie.

Podłe zachowania wobec Rity i jej dzieci to wynik emocjonalnego nakręcania ludzi przez dziennikarzy. Ludzie w emocjach nie zastanawiają się nad tym co robią, więc wyszło jak wyszło. Największą krzywdę w tym zakresie zrobiły jej obrończynie: Elga Kern, która była Niemką i nawet nie mówiła po polsku oraz Irena Krzywicka się zaparła, że to nie Rita zamordowała, że ignorowała fakty. Obie pisały artykuły obronne, ale nie przysłużyły się Ricie. Gdyby nie one, pewnie byłby to proces jeden z wielu, a tak jedni byli za, drudzy przeciw i się rozpętała gigantyczna afera.

Ja się skłaniam ku temu, że to Rita zamordowała. Miała poważne powody i technicznie było to możliwe. Szkoda że nie zachowały się dowody, by ponownie to przebadać nowoczesnymi technologiami, więc sprawa najpewniej nigdy nie zostanie wyjaśniona. Nic nowego już nie wypłynie, bo ludzie nie żyją, willi nie ma, dowodów nie ma. Jedyne co jeszcze można zrobić to udowodnić, że Ewa jest córką Henryka, ale to nic nie wnosi do sprawy.

Rozumiem, to rzeczywiście ciekawa książka. Muszę się nią zainteresować, bo skoro tak właśnie sprawa z nią wygląda, to widzę, że jest dokładne źródło informacji. A takie mnie interesują szczególnie. No właśnie, skanów dokumentów w niej nie ma, a zresztą, gdyby nawet były, to pamiętajmy, że wiele zależy od tego, kto pisze te dokumenty. Policja wtedy nie była najlepszej jakości. Wiele raportów było pisane w sposób stronniczy, śledztwa niekiedy były prowadzone w sposób karygodny, zmierzające po prostu do tego, aby potwierdzić winę osoby, którą policja podejrzewa. Ale czego chcieć, po urzędnikach, którzy mieli za swoich mistrzów urzędników zaborców, a ci przecież gdzieś mieli Polaków i polskie sprawy. II RP niestety wciąż raczkowała w tych sprawach, choć w większych miastach trochę lepiej było, a na takich mieścinach jak Lwów, to cóż... No, może przesadzam z tą mieściną, ale zdecydowanie to, co w Warszawie było normalne, we Lwowie było grzechem śmiertelnym i mowa tu oczywiście o związku Zaremby z Gorgonową. A więc, jeśli ludzie tam tacy byli, zwykli ludzie, to czego oczekiwać po policjantach? Dlatego mam ostrożny stosunek do ewentualnych raportów z tamtych czasów. Wiele spraw zmarnowano, wiele kwestii nie zbadano. W filmie pokazują, że prokurator, wielki obrońca moralności, z góry założył, że to Gorgonowa i tyle i dbał o to, aby śledztwo w tym kierunku szło. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale... Ale wiem, że ta sprawa nie była prowadzona w odpowiedni sposób.

No tak. Dziennikarze. Dlaczego mnie to nie dziwi? Dlaczego wcale nie jestem zdumiony? Dziennikarze, którzy szukają sensacji, nakręcili całą sprawę. Jakie to typowe. I najgorsze jest to, że do dzisiaj nic się w tej kwestii nie zmieniło. Dzisiaj też potrafią z chęci zysku, sprzedaży nakładu, zrobienia sensacji itd. zniszczyć człowiekowi życie i to nawet nie mają zbyt wielkich dowodów lub drobne tylko poszlaki rozdmuchają. Dzisiaj mają jeszcze łatwiej, bo mają jeszcze telewizję za sojusznika. Rozumiem, a więc obie te panie oddały Ricie niedźwiedzią przysługę.

Ja myślę jednak, że Staś zabił. Był bardzo dziwny, miał zmienne nastroje, usłyszał skowyt... zaznaczam SKOWYT psa w słuchawkach, do tego poszedł do siostry zamiast do ojca, bo się zaniepokoił. Dlaczego? Siostra nie zapewniała bezpieczeństwa, ojciec tak. No i ważna sprawa. Zaremba podczas śledztwa wspominał, tak jak i Gorgonowa, że stłukł niechcący szklankę, a potem podczas procesu kłamał, że nie pamięta. Staś za każdym razem dodawał coś od siebie podczas zeznań, bo "nagle" coś sobie przypomniał. Dodatkowo jeszcze największe kłamstwo. Zaremba uparcie twierdził, że pies w willi jest ostry i niebezpieczny dla obcych. Kiedy przyjechali na wizję lokalną, pies powitał wszystkich, nawet obcych, bardzo serdecznie. Po co Zaremba kłamał? Dodatkowo jeszcze coś. Zaremba początkowo bronił Gorgonowej, a potem nagle, zupełnie niespodziewanie, zmienił front i stał się głównym jej oskarżycielem. Dlaczego? Ja stawiam tak: Staś zabił, dobierał się do siostry w nocy, ta się obudziła i zdzielił ją czymś nieco za mocno, ona umarła, a on dostał szału i może walnął ją jeszcze kilka razy, a potem ocknął się z amoku, zobaczył, co zrobił i narobił hałasu. I kał w kącie pokoju to dowód, że nie wytrzymał z szoku po tym, co się stało. Szybko zmienił poplamioną piżamę i spalił ją, zresztą jego ubioru nikt nie sprawdzał, uwzięli się na Gorgonową i nikt nie pomyślał, aby jego sprawdzić. No i Zaremba potem odkrywa prawdę, bo syn mu się przyznał, a on się załamał i zrozumiał, że albo musi wydać syna i skazać go na dom bez klamek, albo pozbyć się niewygodnej kochanki. Wybrał to drugie. Tak moim zdaniem było. Ale cóż... Dzisiaj już prawdy zapewne nigdy nie dojdziemy, bo jak mówisz, ci ludzie już nie żyją, willi nie ma, dowodów dawno także nie ma. Chyba, że ktoś cofnie się w czasie i zbada tę sprawę nowoczesnymi metodami i nowoczesnym sprzętem, który zabierze ze sobą :) No i jeszcze jeden dowód na obronę Gorgonowej. Ten dureń, Czajkowski czy jak mu tam, twierdził, że przy kocim świetle lampy widział rąbek koszuli seledynowej. Niby jak przy kocim świetle lampki mógł poznać kolor tak podobny do białego i twierdzić, że biała koszula nocna Gorgonowej to nie ta, w której ją widział. No i jeszcze ten wariat, co twierdził. że go Rita wynajęła do odbycia stosunku płciowego z Lusią. Nawet gdyby Rita chciała zdyskredytować Lusię, raczej wybrałaby młodego chłopaka, aby ją uwiódł. Widzieliśmy w filmie tego kolesia. Lusia na serio mogłaby polecieć na kogoś takiego? Wątpię. Tak czy siak, to jest moja hipoteza. Dziś nie da się potwierdzić ani Twojej, ani mojej. A szkoda.

użytkownik usunięty
kronikarz56

Czy policja lub urzędnicy popełnili jakieś błędy przy dokumentowaniu dowodów - nie wiadomo.

Jeśli chodzi o Stasia i jego słuchawki to zależy jakie to były słuchawki. Ja słuchając muzyki w słuchawkach skórzanych słyszę jak sąsiedzi wchodzą lub wychodzą do swojego mieszkania, a nie trzaskają jakoś specjalnie drzwiami. Fakt, że mam cienkie i nieszczelne drzwi, ale tak czy inaczej słuchawki nie zagłuszają wszystkiego. Jeszcze 10 lat temu można było kupić tanie słuchawki, które nie przysłaniały całego ucha, miały tylko cienką gąbkę i jeśli się nie słuchało zbyt głośno to wszystko przez nie było słychać. Jeśli to było coś w tym guście, to Staś wszystko słyszał. Pies chyba był duży, więc skowyt mógł być b. głośny. Skoro Staś w nich spał to radio grało najpewniej cicho. Ja nie byłabym
w stanie zasnąć w słuchawkach, więc nie potrafię powiedzieć nic konkretnego na ten temat. Mogły mu się częściowo zsunąć z uszu i mógł nie spać głębokim snem. Sama po sobie widzę, że jak dostaję smsa rano, to najczęściej się budzę, ale nie zawsze, a telefon zawsze leży w tym samym miejscu. Więc trudno na podstawie nieznanych słuchawek i nieznanej sytuacji ocenić, czy Staś się mógł obudzić czy nie.

Staś został zbadany przez lekarza psychiatrę i neurologa. Lekarz wydał opinię psychologiczną, w której stwierdził, że sprawami seksualnymi się nie interesował, za to miał doskonałą pamięć i był b. inteligentny. Interesował się techniką, tj. typowymi dla chłopca w tym wieku rzeczami (studiował później na politechnice). Lekarz nie stwierdził, by Staś miał jakieś problemy psychiczne, omamy czy coś. Owszem, w internecie jest napisane, że Staś kłamał i ubarwiał, ale w świetle tego, co jest napisane w książce, śmiem przypuszczać, że nic takiego nie miało miejsca, a to osoby, które w internecie opisywały zbrodnię, ubarwiły. Zarówno Staś i dr Csala zeznali o tej seledynowej koszuli. Dr Csala mógł porównać koszulę Zaremby z koszulą Rity i dlatego zeznał, że koszula Rity na początku nie była biała. A Staś widział Ritę w łóżku w seledynowej koszuli porównał z białą pościelą (kiedyś pościel była głównie, a może nawet wyłącznie biała). Jak mu pokazali tylko białą i tylko seledynową to w ciemności nie odróżnił. Bez dokumentów ze śledztwa trudno coś więcej napisać na ten temat, tak tylko spekuluję. W każdym raze w internecie wg jednej wersji Gorgonowa przybiegła pierwsza, do krzyczącego Stasia, wg innej Zaremba zeznał, że widział jak Rita śpi, gdy biegł do Stasia. Albo w internecie piszą, że pies skowyczał pod oknami Henryka, z drugiej strony domu, mimo że wg wersji ustalonej przez policję, pies skowyczał na werandzie, a nie pod oknami Henryka. Z jadalni, w której spał Staś do hallu, w którym były drzwi na werandę, prowadziły szklane drzwi, co uprawdopodabnia wersję, że skowyt obudził Stasia.

To, że Staś poszedł do Lusi sprawdzić co się dzieje już uzasadniałam we wcześniejszym komentarzu układem pomieszczeń w domu. Staś się nie spodziewał takiej tragedii (kto by się spodziewał?), więc po prostu poszedł sprawdzić co się dzieje.

Jeśli chodzi o to, że Staś uderzył Lusię czymś co miał na podorędziu - no ale czym miał uderzyć. Co takiego Lusia mogła trzymać w pokoju?

Staś nie bardzo miał kiedy iść i palić koszulę do pieca, bo z ojcem próbowali reanimować Lusię. Potem Zaremba wysłał Ritę po lekarza i ogrodnika po żandarma, a Staś poszedł z ogrodnikiem. Rita miała więcej czasu, bo (sama) chodziła po wodę do basenu, po lekarza, a od pokoju Lusi trzymała się z daleka.








No właśnie, nie dowiemy się tego, czy policja fałszowała raporty albo prowadziła jakieś oszustwa z tym wszystkim. Bo w końcu w interesie tych ludzi było to, aby nikt się o tym nie dowiedział, że mają coś za uszami. Poza tym historię piszą zwycięzcy, a zwycięska w tym wypadku była policja, dzielna i wspaniała polska policja, która pokazała, jaka jest skuteczna. Ile śledztwo było żałośnie prowadzonych, z góry zakładając, że winny jest ten, nie inny i śledztwo ma za zadanie tylko pokazać, że to on i nikt inny jest winny, a wszystko po to, aby sobie statystyki poprawić? Sprawka Tomka Komendy mówi sama za siebie. Więc ja policji i jej raportom nie ufam.

No tak, z tymi słuchawkami to prawda. One wcale nie muszą wszystkiego zagłuszać. Zależy wszystko od tego, jak głośno się czegoś słucha, a i podczas snu mogły się zsunąć z uszu na tyle, aby coś usłyszeć. Ja też bym nie umiał zasnąć ze słuchawkami na uszach. Chociaż jakby się słuchało po cichu, to można by zasnąć z muzyką w uszach i to nie jest znowu niemożliwe. Ale racja, z SMS-em ja mam coś podobnego. Także rozumiem, o czym mówisz. I tu się zgadzam. Tu nie jest tak łatwo oceniać. Oczywiście pytanie jest, jak on słuchał radia, skoro prądu nie było. Może kłamał z tym radiem? A może miał radio na baterie? Chociaż... Czy radio na baterie już wtedy istniało? Bo z tym radiem słuchanym podczas braku prądu już coś mi nie pasuje.

Tutaj z kolei bym polemizował, bo wiesz... Z mojego własnego doświadczenia wiem, że psycholodzy tak naprawdę guzik wiedzą o człowieku. Gadają to, co im się wydaje, a prawda jest taka, że człowiek jest bardziej skomplikowaną osobą i nie sposób go ocenić tak, jak oni to robią, bo psycholodzy łatwo szufladkują ludzi, wrzucając ich w szufladki: "zdrowy" lub "niezdrowy". Ile razy było tak, że psycholog wypuścił na wolność chorego psychicznie człowieka, który sprytnie przed nim udawał, że jest już zdrowy? A potem ten sam człowiek znowu kogoś zabija? Były takie przypadki, zwłaszcza w przypadku pedofilii. A co dopiero w przypadku morderców. Dlatego tutaj bym polemizował. Poza tym, jeżeli dzisiejszym psychologom, gdy psychologia się rozwinęła, można zarzucić wiele błędów, to co dopiero wtedy, gdy psychologia tak prawdę mówiąc, dopiero co raczkowała? Przecież wielu ludziom wydawało się, że coś wiedzą i zgrywali wielkich psychologów, a tak naprawdę byli zwykłymi ignorantami. Taki Freud np. uważany jest za specjalistę, a tak naprawdę odnoszę wrażenie, po tym, co o nim czytałem, że był po prostu seksualnym maniakiem, który chciał zyskać pogłos i wszystko łączyło się u niego z jednym i wygłaszał te swoje teorie, nie żeby wszystkie były pozbawione sensu, ale zdecydowanie spłycają mocno ludzkie zachowania. A do dzisiaj ma się go za autorytet w psychologii, a raczej niesłusznie. Poza tym tamtejsza psychologia pozostawiała wiele do życzenia. Problemy psychologiczne u kobiet potrafiono uznawać wyłącznie za niewyżycie seksualne i leczyli je kąpielami gorącymi i zimnymi na zmianę oraz elektrowstrząsami. Więc cóż... Zdaniem jakiegoś tam psychologa amatora mało mnie przekonuje. Poza tym... Zaremba go po prostu przekupił, aby gadał o Stasiu to, co jemu wygodne. Tak słyszałem, ale znowu to tylko teorie, choć dla mnie bardzo prawdopodobne. A to zamieszanie z koszulą Rity, rzekomo seledynową, dowodzi tego, że Staś gadał od rzeczy i brał to wszystko za pewnik, co już może podważać jego wiarygodność w moich oczach. No właśnie, te nieścisłości w artykułach w Internecie też bynajmniej nie poprawiają sytuacji w należytej ocenie sytuacji.

No, może i masz rację z tym, dlaczego Staś poszedł najpierw do Lusi, nie do ojca. Choć i tak wydaje mi się to dziwne i mocno podejrzane. No, ale to dla mnie. Ktoś inny na moim miejscu mógłby postąpić inaczej. A swoją drogą, mówiłaś, że willi w Brzuchowicach już nie ma, żeby ją zbadać. Czy ona uległa zniszczeniu? Co się tam dokładniej stało?

Tu jest właśnie mały zgrzyt w moim planie. Czym Staś mógłby uderzyć Lusię, jeżeli moja teoria ma być prawdziwa? Sądzę jednak, że pogrzebaczem. Oczywiście zaraz pytanie, skąd to wziął. Proste... Wziął ze sobą, na wypadek, aby postraszyć tym siostrę lub ją walnąć, gdyby się obudziła. Tak czy siak, cokolwiek by to nie było, na pewno nie był to dżagan, który znaleźli w basenie. Wątpię, aby tym się ktoś zamachnął i walnął z całej siły. Dżagan swoje waży, weź się czymś takim zamachnij. Nie wiem, ile człowiek musiałby mieć siły, aby tym walnąć i zabić kogoś tak, aby zostały takie rany, jakie miała Lusia. Jej rany pasowały bardziej już do pogrzebacza niż do dżagana. Zresztą specjalista zeznający w tej sprawie zauważył, że dżagan nie ma szczerbów, a te rany są takie, jak po zadaniu ostrym narzędziem. Cokolwiek by jednak nie było narzędziem zbrodni, dżagan nie mógł nim być, choćby z tego powodu, że zaginął dawno przed zabójstwem Lusi. Więc Rita musiałaby to planować od dawna, a przecież wszystko wskazuje na to, że jeśli nawet ona zabiła, to był to afekt. Nikt nie morduje w afekcie, planując swoją zbrodnię ze szczegółami od dawna. Ale znowu, to tylko domysły.

Wiesz... Tutaj znowu się pojawia to, o czym mówiłem. Ojciec bronił syna. Zeznał, że ten był albo cały czas z nim, albo z ogrodnikiem. Ogrodnik zeznał to samo, bo Zaremba mu kazał. Więc jest możliwość, aby Staś to zrobił. Po prostu świadkowie kłamali. Oczywiście to tylko teoria. Wydaje mi się jednak dziwne, że Zaremba najpierw uparcie broni Rity, a potem nagle, bez żadnego powodu, staje przeciwko niej i zaciekle ją oskarża. No i jeszcze coś. Po co kłamstwa z psem? Po co zaciekle kłamał, że Lux jest niebezpieczny, skoro łatwo dowiedziono, że to pies łagodny i sympatyczny nawet dla obcych? Te kłamstwa nie dają mi spokoju. Przecież pies był Zaremby. Naprawdę nie wiedział on, jaki jest jego własny pies wobec ludzi? Niemożliwe. Kłamał zatem, ale po co? Moim zdaniem robił wszystko, aby oskarżono Ritę, a skoro to robił, to kogoś osłaniał. Tak czy siak, Staś zdecydowanie nie budzi mojej sympatii. Poza tym, czy dzieci chorej psychicznie kobiety mogą być całkowicie normalne? Może i mogą... Może upraszczam. Ale tak czy siak, żal mi Rity. Znalazła się w obcym świecie, bez żadnego wsparcia i oskarżana o najgorsze rzeczy tylko dlatego, że jest cudzoziemką.

użytkownik usunięty
kronikarz56

Staś słuchał radia kryształkowego, które energię czerpie z anteny nadawczej, więc niepotrzebny był prąd.

Willa nie przetrwała II wojny światowej: albo spadła na nią bomba albo została rozebrana. Prawdopodobnie na jej fundamentach został zbudowany inny dom. W tej książce autor podaje adres Zapaszna 8, w internecie podają, że to adres Niezależności Ukrainy (Niezaleznosti Ukrainy) 46.

A jeśli chodzi o psa to kiedyś miałam psa na wsi i trudno powiedzieć od czego zależało czy szczekał czy nie. Jednych łapał zębami za spodnie (mały był, więc krzywdy nie zrobił), a drugich przepuszczał bez piśnięcia. Też kiedyś byłam święcie przekonana, że pies zaszczeka, gdy przyjdzie ktoś obcy, obcy wszedł mi prawie do pokoju, a pies nic. Z tego co o Henryku pisano to on był mało zorientowany w sprawach domowych i widocznie mu się zdawało, że pies groźny. Nie wiem czy kłamał czy po prostu tak uważał.

Aha. To ciekawe. Radio kryształkowe, powiadasz? Nie słyszałem wcześniej o takim. Ale to wyjaśnia kwestię, która mnie dość mocno dręczyła. Dziękuję, to uzupełnia moją wiedzę.

Rozumiem, to dlatego willi już nie ma. Szkoda, być może dzięki temu można by coś jeszcze w tej sprawie odkryć.

Tak, to rzeczywiście też jest możliwe. Choć ja z moimi psami nie miałem takich problemów. Jak byłem dzieckiem, miałem na wsi u babci psa, zawsze szczekał, jak ktoś obcy przychodził. No i w mieście, u siebie, też raz miałem psa, dobrego i słodkiego owczarka alzackiego i choć był łagodny, zawsze szczeknął raz czy dwa na obcych. Nie gryzł, tylko szczeknął na znak, że ktoś przyszedł, nie było więc szansy, aby ktokolwiek obcy wszedł do domu bez naszej wiedzy. A że szczekanie psa było głośne, nie dało się go nie słyszeć. Aha... Mówisz, że Henryk był mało zorientowany w tym, co się dzieje w domu? Może więc rzeczywiście zdawało mu się, że pies jest groźny, choć taki nie był. Ale tak czy siak, ta sprawa pozostaje zagadkowa.

ocenił(a) film na 7
blossom_3

myślę, że jest najpewniej tak, jak sama powiedziała: że sama też jest ofiarą. dziwne, że ludzie badający tę sprawę nie byli w stanie pójść dalej niż jej motyw. bo jej samej też w domu parę osób nie lubiło i ktoś, ot, na przykład Staś, mógł chcieć zrzucić na nią winę, by mieć z nią spokój. kto wie. tak, czy tak, przeraża mnie łatwość wydawania sądów przez ludzi, a zwłaszcza tych, którzy mają stać w obronie prawa i logiki.

a co do "kary" w lawinie, to według mnie to żadna kara, po prostu śmierć, która każdego czeka. większa karą jest społeczny ostracyzm.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones