Ktoś, kto przypisał ten film do horroru palił wcześniej jakieś niezdrowe zioło. Jeśli ktoś chce wilkołaka, musi go sobie podczas projekcji posadzić w fotelu obok. To nie horror. Raczej tzw. film artystyczny, kręcony 1 kamerą w długich ujęciach. Pełen przemyśleń, refleksji i egzystencjalnych obaw z których ciężkim bagażem miota się przez bite 68 minut nie tylko reżyser, ale – co najgorsza – również widz. Obejrzałem i chyba nie do końca wiem, co ja właściwie oglądałem.
Znany krytyk filmowy, Richard Brody (magazyn „The New Yorker”), zachwycony tą produkcją, wylicytował obraz po premierze wysoko, określając mianem 9-go najlepszego filmu w 2011 r.
O gustach się nie dyskutuje, ale jako człek ceniący swój wolny czas ustalę, których osiem filmów miał na myśli pan Brody i postaram się ich nie oglądać…
A szkoda bo tytuł mi się tak miło kojarzył ze starym dobrym klasykiem sprzed epoki komputerowej… Nic to. Czekam dalej…
http://www.filmweb.pl/film/Srebrna+kula-1985-30983