Film powstał jako uwieńczenie świetnego serialu Star Trek Enterprise.
Opowiadającego historię z początku ery podróży kosmicznych gdy napęd Łorp jest jeszcze w powijakach. Niestety od początku widać, że jedynie dość biedną stylistykę mundurów film odziedziczył po serialu. Orginalnej obsady z Enterprise nie znajdziemy na ekranie a sam Enterprise pojawia się na ekranie na kilka sekund i jest mgliście wspominany później. Od początku więc musimy się przyzwyczajać do nowej nieznanej załogi z którą mamy odbyć ciekawą podróż w nieznane tu jednak zaczynają wychodzić "kwiatki". Mianowicie o ile fabularnie film trzyma się twardo universum i ma do opowiedzenia naprawdę ciekawą historię to wszystko inne leży na łopatkach i odklepuje. Aktorzy zostali dobrani naprawdę fatalnie i od początku widz czeka tylko aż zejdą z ekranu gdyż nie mają absolutnie nic do pokazania. Główna postać będąca osią fabuły czyli kapitan statku serwuje widzowi jedynie marsową minę i spojrzenie podkrążonych oczu. Byłby nawet dobrym wyborem na postać poboczną, jakiegoś mocno trzymającego się regulaminu generałka albo kogoś takiego ale w roli głównej nie sprawdza się w ogóle. Poza nim mamy jeszcze niezbyt przekonującego i raczej niezapadającego w pamięć technika i dwie panny z których jedna wygląda jakby cały film chciała schować się gdzieś w koncie i płakać a druga to niby romulanka jednak w tym wypadku widać zabrakło funduszy na charakteryzację i trzeba było tłumaczyć ludzki wygląd postaci zmianami chirurgicznymi serwowanymi jej nie wiadomo w sumie po co. Mamy więc nie przekonującą załogę złożoną z postaci granych przez początkującą grupę aktorów z których żaden nie wyróżnia się choćby śladowymi ilościami umiejętności mogącymi przyciągnąć widza do ekranu na dłużej. Co poza tym dostajemy ? Cóż zdecydowanie niewiele. Muzyka praktycznie w filmie nie występuje. Efekty specjalne godne są filmu amatorskiego zaś charakteryzacja jest śladowa. Fabuła jak napisałem ciekawa jednak miejscami rozciągnięta i poprzetykana quazi filozoficznym ględzeniem nie jest w stanie ocalić całości.

Filmu pomimo szczerych chęci nie byłem w stanie obejrzeć do końca gdyż plejada podstawowych błędów aktorskich odrzuciła mnie od ekranu na tyle skutecznie, że gdy zorientowałem się iż przysypiam wyłączyłem seans.

Podsumowując: Szkoda czasu 2/10.