Oprócz tego, że ludzie bez powodu gardzą Trekiem. Pomysł z szukaniem źródła, raju, z poszukiwaniem Boga i pragnieniem poznania istoty istnienia? Wyrzucili to do kosza. Twórcy wahają się pomiędzy gagami a la Jim Carrey, a filozoficznymi rozważaniami nad naturą Boga i emocji. Wychodzi z tego film tylko i wyłącznie dobry, ale o żadnym "arcydziele!" mowy nie ma.