Trafiłam na ten film przez przypadek, jako młoda adeptka języka naszych sąsiadów.
Film mnie nie znudził, chociaż jako bardzo początkującej adeptce, niewiele udało mi się zrozumieć z prowadzonych dialogów. Trzymało mnie przed szklanym ekranem umiejętnie budowane napięcie, trochę w stylu teatru stanisławowskiego, wybuchowi, wyraźnie nakreśleni bohaterowie o słowiańskiej fantazji, muzyka, melodyjność, aktorskie kreacje.
I chociaż widać masę technicznych niedoróbek – nie rzuca się to w oczy, można wybaczyć, bo przecież przez to trzydziestolecie w technologii kinematograficznej wiele się zmieniło.
Historia wydaje się być banalna, trochę niewiarygodna, trochę przewidywalna.
W życie Nadii wkracza nagle świąteczny, strudzony urokami życia skacowany wędrowiec, którego jak niesie lokalna tradycja - trzeba ugościć.
Wędrowiec – taki prezent od losu na Nowy Rok.
I chociaż wiemy jak to wszystko się skończy, czekamy, pytamy; kto znowu puka do drzwi?, kto jeszcze, do cholery, tam przyjdzie?, kto dzwoni ? kto odbierze ? ile razy będzie wracał ten facet ? …
A wszystko umiejętnie, muzykalnie, w oparach dekadenckich, w tak bliskiej nam sowieckiej rzeczywistości, zbliża się do szczęśliwego końca.
Oczywiście to nie puenta, ale film pozostawia nam kobietom samotnym, nieszczęśliwym, porzuconym, trwającym w chorych związkach, optymistyczne przesłanie – może kiedyś w naszych łóżkach znajdziemy takiego strudzonego wędrowca, z którym w rytmie gitarowych chwytów spędzimy resztę życia :-)
Droga Joanno,
Niestety nie mogę się z Tobą zgodzić - jako absolwent UW fil. rosyjskiej - byłem zachwycony filmem - ukazuje on praktycznie całą mentalność rosyjską tamtych lat - i pokazuje to w idealny sposób jak na tamte czasy. Wspaniała muzyka i klimat filmu. Barbara Brylska (wówczas uważano Ją w Rosji jako europejską Merle Monroe) zagrała niczym rodowita Rosjanka . Proponuje wrócić do filmu po skończeniu studiów - myślę, że zmienisz zdanie. Polecam również 2 część filmu (nawet ci sami aktorzy - po tylu latach - coś wspaniałego). Pozdrawiam
Drogi piotrze_a85,
Uprzejmie Cię proszę – przeczytaj jeszcze raz, POWOLI, ze ZROZUMIENIEM moją wypowiedź. I wówczas wskaż mi, proszę, w niej fragmenty, które mówią o tym, że film mi się nie podobał.
W mojej opinii - nigdzie nie napisałam, że film mi się nie spodobał (wręcz przeciwnie, moje TAK, niestety chyba zbyt „skrzętnie” ukryłam miedzy wierszami).
Nigdzie nawet nie zająknęłam się na temat mojego wykształcenia ! Odsyłam do słownika Władysława Kopalińskiego, w celu zapoznania się ze słowem „adept” (nie mylić z „abiturient” ;-)), bo chyba tu tkwi nieporozumienie.
Nigdzie nie wspomniałam, że nie wiem jak wielka gwiazdą jest w Rosji Barbara Brylska.
Piotrze_a85, wydaje mi się, że w ocenie tego filmu, jesteśmy zgodni !
Chociaż moja wypowiedź nie ograniczyła się do utartego sloganu „jestem na TAK”, jak widać powyżej ktoś jednak mnie zrozumiał :-). Doskonale rozumieją mnie absolwenci filologii rosyjskiej UW, z którymi połączyły mnie moje zainteresowania językiem. Film obejrzałam jeszcze raz, teraz już z nieporównywalnie lepszą znajomością języka rosyjskiego – i zdania w jego ocenie nie zmieniam.
Nie będą natomiast tak entuzjastyczna z oceną 2 części. Żeby nie było nieporozumień film mi się SPODOBAŁ – cieszę się, że kino rosyjskie jest stale wierne tradycji i odbiega od komercyjnej amerykańskiej sieczki, ale odgrzewany pomysł już tak bardzo nie zaskakuje.
Pozdrawiam
Brylska akurat w tym filmie miała podkładany głos i spotkała się ze sporą krytyką za ten film bo otrzymała nagrodę.
A gdzie ta krytyka była. Bo w Rosji film ten nadał jej status megagwiazdy, trwający do dziś w zasadzie.
nie studiowałam rosyjskiego, ale bardzo usilnie zgłębialam jego niuanse jako hobby w ramach urozmaicania sobie życia studeckiego i... pamiętam zajęcia, kiedy nasza lektorka stwierdziła, że czas najwyższy zapoznać się z kwałkiem rosji, a dokładniej związku radzieckiego.
dobry film, dokładnie osadzony w radzieckich realiach, może trochę ckliwy i naiwny momentami, ale i tego oczekiwali widzowie. ciekawe, e ten film bardzo czesto puszczany jest w rosyjskiej telewizji i z relacji moich rosyjskich przyjaciół nadal jest lubiany. i to chyba o czymś świadczy...
a Brylska... choć w tym filmie zagrała prawie jak rasowa rosyjska aktorka, to sama mówi dość średnio po rosyjsku. taki ciekawy paradoks.
ach i jeszcze jedno słowo o Brylskiej (choć to powinno znaleźć się w ciekawostkach) - dostała tę role dlatego, iż - jak wieśćć gmninna niesie - w całym związku radzieckim nie znalazła się żadna dorównująca jej urodą aktorka.
Brylska mówi po rosyjsku stosunkowo skutecznie, ale w sposób kategorycznie nie kwalifikujący jej do roli rodowitej Rosjanki. Głos za Brylską podkładała Walentyna Tałyzina, a piosenki wykonywała Ałła Pugaczowa.
Gdy Brylska otrzymała za udział w tym filmie Nagrodę Państwową ZSRR (najwyższe odznaczenie za osiągnięcia w dziedzinie nauki i techniki oraz sztuki i literatury), pani Tałyzina, która nie bez racji uważała się za współtwórczynię roli Nadii, poczuła się dotknięta, że uhonorowano Brylską, a o niej i Pugaczowej nie wspomniano.