Niczym nie zachwyca, nie wnosi do życia niczego nowego. Stosuje dziwne metafory, które rozumie tylko sam reżyser. Kto jest grupą docelową tego filmu? Banda snobów z festiwalów, czy przecięty Kowalski?
Film miał być skierowany do mas, bo problemy które porusza są ich problemami. Jest jednak tylko jedno ale. Przeciętny widz go nie zrozumie, bo film nie operuje ich językiem.
Nie można było opowiedzieć tej historii prościej? Po co ta zabawa z magicznym realizmem?! Na siłę wrzucona fantastyka do problemu przyziemnego. Oglądasz sobie spokojnie film, a tu nagle wskrzeszanie i podróże świetlne rodem z filmów Marvela.
Nastolatek nie znajdzie w tym filmie nic ciekawego. Jak on ma się zarazić bakcylem na kino rzemieślnicze/artystyczne? Ten film niczego nie wyjaśnia, nawet nie próbuje tylko rzuca pojęciami w widza i masz domyśl się.
To oszałamiająca alegoria. Film, który zostaje w pamięci i w sercu na długie lata, a może na zawsze. I sercem oglądać go trzeba. Chyba zwykły Kowalski go ma.
Obejrzałem godzinę temu, już zapomniałem, tak mi zapadł w pamięci!
Obejrzało go 5 tys osób przez 2 lata na pewno zapadnie w pamięci. Bo nikt nie chce się męczyć z językiem ezopowym w xxi wieku.
Oszałamiająca jest brzydota bohaterów i krajobrazów, i to akurat jest na plus. Jak Włochy mogą być tak brzydkie! Kto by pomyślał!
Zwykły Kowalski nie ma serca bo zostanie potraktowany jak Lazzaro. Wie to każdy Kowalski i wcale nie potrzeba do tego filmu, żeby mu to pokazać.
Alegorie były w średniowieczu, mamy xxi wiek. Może skorzystajmy z narzędzi współczesnych do obrazowania współczesnych problemów
Alegria jest figurą stylistyczną używaną w sztuce. A film (przynajmniej część z nich takich jak Szczęśliwy Lazzaro) jest sztuką. I wiek XXI jej nie kasuje, tak samo jak metafory. Dziękuję, że podzieliłeś się swoimi przemyśleniami. Oczywiście każdy subiektywnie odbiera film. Pozdrawiam:))
Ja mówię o figurze stylistycznej, a ty o zjawisku społecznym. To tak jakby powiedzieć, że w XXI wieku nie używamy porównań, np. lśniący jak słońce.