Przyznam, że po pierwszych 20-30 minutach zaczął mnie nudzić, nie spodziewałam się niczego dobrego i zrezygnowana oczekiwałam na rozwój sytuacji coraz bardziej się dołując. Aż tu od połowy zaskoczenie i odzyskanie nadziei, że coś tu się zdarzy jednak nietypowego. I że ten film to nie strata czasu. Nadzieje spełnione.
Od początku próbowałam sobie to umieścić w czasie i jest to ciekawa rzecz. W pierwszych scenach myślałam: początek XXw, przed II wojną, tuż po? W scenie przyjazdu człowieka na skuterze- lata70? Potem rzecz się rozkręca. Ciekawy zabieg. No i nie tylko ten.
Generalnie polecam i zachęcam do przejścia przez pierwsze 30-40 minut, nawet jeśli dopadać będzie smutek, beznadzieja i poczucie zawodu, wszystko prowadzi do prostych, ale ważnych refleksji.