Oczywiście, aktorstwo ok (fantastyczna Iben Hjejle), oryginalność jak zawsze u Triera, sarkastyczny i nieoczywisty humor, wyśmianie wszelkich szkół aktorskich i podkreślenie zasad Dogmy 95. Ale... no właśnie, całość toporna i raczej odpychająca. Dla wszystkich, którzy zarzucą mi dyletanctwo - uwielbiam Antychrysta, Tańcząc w ciemnościach jest arcydziełem. Ale ten film... kompletne nieporozumienie.