Powiem to od razu: film jest melodramatem multi-kulti i jako taki nie podejmuje żadnego poważniejszego ryzyka "przesłaniowego" czy artystycznego. Można popatrzeć bez obrzydzenia na coś, co dla nas Polaków jest (jeszcze) egzotyką, czyli napór islamu na Europę.
Zastanawiałem się, dlaczego autorzy tego filmu nazwali go "Kowboje" i umieścili część akcji we francuskim kółku folklorystycznym? Może chcieli nawiązać do "Poszukiwaczy" Forda z 1956 r.? (Nb. Nawet jeśli nie chcieli to nawiązali.) Starsze pokolenie źle wychodzi na uznaniu multi-kulti (ojciec Kelly), młodsze - dużo lepiej (jej brat). Po wielu perypetiach i dwóch trupach Kelly i Alain znajdują islamską bratnią duszę. Przecież to czysty melodramat! Chyba że to bardzo pobożne (Allahu Akbar) życzenie twórców filmu.