"THX 1138" to film, który bardzo średnio mi się podobał, ale jednak zapadł w pamięć ze względu na kilka szczegółów. Może zacznę od tego co mi się podobało- klimat, naprawdę niesamowicie ujęty, te blade kolory, białość/nicość to wbija się w pamięć. Kolejny plus to wizja przyszłości, naprawdę niepokojąca i pesymistyczna, ale jakże prawdziwa. Co do minusów, to czasem film wygląda jak jeden wielki chaos, zlepek scen, często niezrozumiałych jak choćby początek. Może reżyser widział o co chodzi, ale nie każdy oglądający wie. W "THX 1138" niema też żadnej treściwej akcji, a wszystko leci jak krew z nosa, niemrawo. Wizja świata i wykreowanie go to coś konkretnego, ale reżyseria nieumiejętna, taka pseudo-Kubrickowa. Technicznie - efekty specjalne, muzyka - nie mam zastrzeżeń. Oglądałem jedynie wersję z TCM, jest to wersja reżyserka z dodatkiem CGI i czyta Maciej Szklarz.
Popieram. Mnie w ogóle nie zaangażował, zero emocji i mimo tego, że krótki, to się dłużył.