Grupka potwornie aroganckich, głupkowatych i irytujących wyglądem oraz zachowaniem japiszonów gra sobie w grę, z której na jaw wychodzi prawda, że niby wszyscy są degeneratami. Po roku okazuje się, że ktoś nie akceptuje ich degeneracji. No i giną sobie japiszonki biedne. Ojejku, jaka szkoda. No szkoda, bo w filmie brakuje scen morderstw. Zero gore, zero pomysłowego zabijania. Więc slasherem bym tego nie nazwał. Z początku myślałem, że to takie młodzieżowe murder mystrery, ale Taboo jest, a raczej próbuje być, czymś więcej. Fabuła jest w sumie dość oryginalna, ba, nawet jako tako pomysłowa i miejscami ciekawa. Ale jest przy tym tak kretyńska, a bohaterowie tak niewiarygodni (i niewiarygodnie wku*wiający), że szlag to wszystko trafia.
W obsadzie mamy raptem 6 osób, ale za to są to same gwiazdy. Tzn nastoletnie gwiazdy post Screamowych slasherów, komedii dla nastolatków i innych amerykańskich wynalazków z drugiej połowy lat 90 tych i początku XXI ego wieku. Tak więc pewnie fanki/fani tych przystojniaczków/laseczek obejrzą ten film dla nich. jednak muszę uprzedzić, wszyscy wyglądają tu beznadziejnie.
Reżyseria jest w miarę niezła, zdjęcia spoko, a muzyka o dziwo dobra. Mimo to film jest głupi i irytujący i nie mogę mu wystawić pozytywnej oceny, bo sam bym siebie oszukiwał.