Rzadko się zdarza obejrzeć kinowy thriller na temat objawień maryjnych, nie będący pełnym opętań horrorem, w którym na pierwszym miejscu obrywa po głowie Kościół, skrywający – jak zwykle - straszliwe tajemnice „w ciemnych lochach Watykanu”.
A jednak Francuzom się udało… W swojej pełnej napięcia fabule, Xavier Giannoli podchodzi do niezwykłych doświadczeń duchowych z powagą i szacunkiem, konstruując właściwie przejmujący, realistyczny dramat, którego zagadkowość wykracza daleko poza doczesność. Jacques Mayano, mający niewiele wspólnego z wiarą i Kościołem reporter znanej francuskiej gazety, zgadza się - na życzenie Watykanu - zostać członkiem komisji śledczej, próbującej rzucić nowe światło na zdumiewające wydarzenia. Prowadzi ona śledztwo w sprawie domniemanych objawień w małym miasteczku na południu Francji. Mieszkająca tam 18-latka, utrzymuje, że ukazała się jej Matka Boża, przekazując przesłanie pokoju i pojednania. Pogłoski o nadzwyczajnym wydarzeniu natychmiast przyciągają na miejsce objawień tysiące pielgrzymów. Równie szybko rozwija się tam cała machina medialno-dewocyjna, przed którą trzeba obronić widzącą...
Film wciąga jak najlepszy thriller, wcale nie przypadkiem stawiając widzom szereg poważnych pytań dotyczących wiary, której najwyższym przejawem jest teofania, objawienie się Boga, przeżycie cudu. Czy warto pytać się o prawdziwość nadzwyczajnych zdarzeń? Jak oddzielić mistyfikację od prawdy? Czym jest ów świat ducha, który dawno wykluczyliśmy z pola naszych doświadczeń? Jaki sens ostateczny mają wydarzenia naszego życia? Film w niezwykle interesujący sposób wplata się w dyskusję, którą tak nieśmiało i podskórnie prowadzi dzisiejszy świat.
Znów katolicka prowokacja. Nie ma dowodów na objawienia. Wierni w ekstazie zawsze widzą co chcą lub chcieliby zobaczyć.
A wy ateiści to tacy mądrzy i objawieni...
Błagam nie róbmy gówno burzy napisał co napisał jak dla mnie to nie jest prowokacja tylko wyrażenie opini ale ok wiadomo że niektórzy i wierzący i niewierzący zawsze będą szukać zaczepki do dyskusji.
Tomik4, wyraźnie nie wiesz, o czym mówisz. Jeśli odnosisz się do filmu, to piszesz głupstwa, albo go po prostu nie widziałeś. Przedstawia on historię wymyśloną! Nie może być prowokacją, tym bardziej (i tu spojler!), że objawienia okazują się w filmie po prostu ściemą! Przynajmniej te, w sprawie których toczy się dochodzenie. Jeśli natomiast odnosisz się do mojej wypowiedzi, to nie ma tam NIC, co miałoby prowokować. Stwierdzam nagie fakty i tyle. Dlatego twoja wypowiedź ze wszech miar wydaje się projekcją twoich uprzedzeń i niechęci - nie zależnie od tego, że akurat do KK. A szkoda! Może warto głębiej przemyśleć swoje nastawienia do świata, dociekać, a nie sądzić. Warto pojąć, co naprawdę myślisz, czego pragniesz ty sam, by nie być produktem medialnych narracji. To zawsze popłaca… Z poszanowaniem. M.K.
Tak myślałem, ale zawsze znajdą się tacy fanatycy religijni co w tę historię, a raczej bajkę uwierzą.
"Jeśli odnosisz się do filmu, to piszesz głupstwa, albo go po prostu nie widziałeś. Przedstawia on historię wymyśloną! Nie może być prowokacją, tym bardziej (i tu spojler!), że objawienia okazują się w filmie po prostu ściemą!"
No ty za to widać, że oglądałeś, a też zrozumiałeś. Może obejrzyj jeszcze raz samą końcówkę i rozmowę dziennikarza z Anny przyjaciółką Meriem...
Można prosić o wyjaśnienie "tajemnicy"? Coś tam wiem, ale przysnąłem i niektóre fakty mi się nie sklejają, a nie mam ponownego dostępu do filmu.
Objawienia 'prywatne' nie są tak samo traktowane jak zbiorowe, bo każdy może powiedzieć że widział Matkę. Biorąc pod uwagę zeznania wielu świadków, objawienia w Fatimie są uznawane za fakt, nie mówiąc o Gietrzwałdzie gdzie żaden człowiek wówczas nie mógł przewidzieć geopolitycznej zagrywki, aczkolwiek Matka Boża ocaliła ludzi od I wojny. I wojna niestety wybuchła 37 lat później, według mistrza Grzegorza Brauna, z powodu iż Polacy nie wypełnili rozkazów Hetmanki i nie nawrócili się.
Ocaliła od wojny, a potem foch na niedobrych ludzi i jebut. Głowa boli o takich banialuk tak samo, jak od pitolenia o planie bożym przy raku maleńkich dzieci itd.
Jak bym miał już się hipotetycznie nawrócić to oby w kierunku rzeczywiście jakiejś dobrej istoty, a nie bajek i oszustw religijnych.
Niech Ci będzie, ale taki on prawdziwy jak banknot odbity na kserokopiarce, że o świętości nie wspomnę :D
Rozróżnia się ludzki - ziemski Kościół Katolicki i niebiański Kościół Katolicki. To są podstawy, prawdopodobnie nie wiesz za dużo o religii i kierujesz się stereotypami, stąd twoje dziwaczne przeświadczenia.
Mogę wiedzieć o religii wiele albo nic, ale nie ma to żadnego znaczenie, gdy uważam, że jeden i drugi wymyślili ludzie dla ludzi.
To tak jakby zza drzwi wydobywał się głos wiedzy, a ty mówisz: 'mogłabym tam zajrzeć żeby sprawdzić kto tam jest, ale będę udawać że nikogo tam nie ma i okłamywać samą siebie'.
Zamykasz oczy na Prawdę.
Nie napisałem, że nie wiem nic więc nie wmawiaj mi zamykania oczu. Raczej Ty przymykasz oczy np. na prawdę na temat Fatimy. Miały tam miejsce jakieś paranormalne wydarzenia, które kosciól sobie interpretuje. Nie zamykasz oczu na prawdę to na pewno wiesz, że nie było żadnych 3 tajemnic. Łucja wspominała o jednym sekrecie, krórym nawet nikt za bardzo sie nie interesowal dopiero potem wyskoczono z tymi kłamstwami o 3 tajemnicach sekretu. Ja piszę o relacjach pierwszych księży którzy zostali wyslani do Fatimy i to wszystko było w dokumentach koscielnych.
ah rozumiem, wyznawczyni teorii spiskowych
'Jak człowiek przestaje wierzyć w Boga, zaczyna wierzyć w byle co'
Nie ma w tym żadnych teorii spiskowych, sam możesz sprawdzić, co mówiły dokumenty, a i opowiadania niepiśmiennych małych dzieci są mało wiarygodne, a jak je przedstawiono ludziom to już inna sprawa. 100 lat minęło, teraz wymyślono by inne tajemnice pasujące do czasów. Nie sprawdziłeś innych źródeł niż wersja, którą forsuje kościół, to nie ma o czym z Tobą gadać, bo takie poznawanie prawdy to jak lizanie landrynek przez folię. Rozróżniasz 2 kościoły, a dajesz się robić w bambuko bajkami tego ziemskiego. Wierz, w co chcesz nawet zapłodnienia bez seksu i resztę bajek, ale to zawsze będzie tylko i aż wiara, zero dowodów. Wiem, wiem wierzącym nie potrzeba dowodów, także baw się dobrze i już nie będę głowy zawracać, bo jak ktoś wierzy, to nic go nie przekona i nieważne czy to bzdury o płaskiej Ziemii, reptilianach, czy gadającej bozi. Starczy tego gadania mam film do obejrzenia z opisem, że jest o dziecku chorym na nowotwór. Szkoda dzieciaka, ale co zrobić, taki plan boży wykańczać niewinne dusze. Żegnaj.
Żaden foch. Maryja nie jest Bogiem.
I nie ma żadnego "Bożego planu dotyczącego raka małych dzieci".
Jeśli nie wierzysz, to i tak nie zrozumiesz, a jeśli szukasz sensacji, to proszę bardzo, masz prawo pisać takie rzeczy, ale chrześcijanie, nie ważne jacy, wiedzą, że Bóg nigdy nie chce cierpienia czy śmierci.
Ale ten świat, to świąt daný ludziom. To od nich zależy co tu będzie.
Początek dobry, a później widać zmęczenie materiałem. Ten film po prostu, w żaden sposób nie pokazuje, dlaczego stworzono tę niesamowicie irracjonalną intrygę.
Dlaczego irracjonalną? Wszystko jest tu logicznie skonstruowane, postępowanie wszystkich bohaterów po końcówce filmu okazuje się całkowicie zrozumiałe.