Lubię tematykę indiańskich klątw, cmentarzy i świętych miejsc. Za to film dostał ode mnie 4 gwiazdki. To jeden z tych "horrorów familijnych" z dzieciakiem w roli głównej, których w wypożyczalniach były całe pęczki. Samego potwora widać rzadko, a film krótko mówiąc... nudzi. Fatalne aktorstwo! Zwłaszcza Patrick Kilpatrick dał "popisową" rolę (dawno nie widziałem tak "drewnianego" aktora - zero emocji). Polecam tylko koneserom starych horrorów i kompletującym twórczość Tenneya.
4/10
amietam jedynie rękę potwora, jak wyszła z jakiegos bajora i łapała chłopca na huśtawce z opony. To był ten film?
O może dziś sobie obejrzę. A jakie znasz jeszcze horrory o tematyce indiańskiej.
Ja tylko "Ducha" 1 i 2 (3 już chyba miała inny klimat), "Manitou" na podstawie Mastertona (swoją drogą przydała by się nowa ekranizacja całej serii książęk o Manitou), i jeszcze pierwsza nowelka w "Creepshow 2" była w tym temacie. W "Smentarzu dla zwierząt" było tylko Indiańskie cmentarzysko ale to za mało. Nie mogę sobie przypomnieć czy coś jeszcze widziałem.
Podoba mi się ten klimat więc może coś znasz jeszcze?