Fajny film familijny, a co do szefa, po prostu miał takie wredne usposobienie, może zazdrościł też tego że Victora wszyscy lubią, wredny łysy służbista i tyle.

Witam.
Filmów z napisami nie cierpię. Filmów z dubbingiem nie lubię, no oczywiście po za kreskówkami, bo nie wyobrażam sobie np. "Shreka" z dialogami czytanymi przez lektora.
W przypadku "Terminalu" jest trochę inaczej. Film ten w całości obejrzałem w wersji dubbingowanej i z ciekawości, dla porównania "zarzuciłem" kawałek
z lektorem(M. Gudowski). Film w wersji z lektorem oglądało się dobrze, ale jak dla mnie za bardzo poprawnie. Jednak
Navorski z głosem p.Grabarczyka stanowczo bardziej mi się podobał, o wiele lepiej oddawał "klimat" przybysza z innego kraju. Co nie zmienia faktu, że i w tym i w innych filmach
fabularnych, dubbing mi nie pasuje, nie stanowi takiej jedności z obrazem.
Natomiast co do drugiej kwestii, to wydaję mi się, że Frank Dixon był taki cięty, bo Navorski mógł być ziarenkiem piasku w trybach jego kariery. Dixon lada moment miał zostać bodajże Komisarzem lotniska (o czym marzył) i widocznie miał w pamięci słowa kolegi odchodzącego na emeryturę, że bardzo łatwo spaść ze stołka Komisarza. A po wtóre, takie długie zasiedzenie Viktora
na lotnisku stało się już chyba, też osobistą sprawą dla Dixona.

"Być ciętym" to zasadnicza rola dla służbisty który działa wg przepisów, ale jak ukazali w tym filmie , nawet służbista musi w pewnym monecie odpuścić, pójść na kompromis czy jakieś ustępstwa, bo inaczej nikt nie da rady .... B w sumie taka jest prawda: życie swoją drogą, a przepisy i regulaminy swoją ...