Jeden z najpiękniejszych filmów krótkometrażowych, jakie w życiu widziałem. Może nawet
najpiękniejszy. Wspaniała, zaprawiona goryczą, bardzo intertekstualna opowieść o
życiu, pasji, przemijaniu. Czasem nasza egzystencja, wbrew woli samych
zainteresowanych, układa się inaczej, niż byśmy tego chcieli, się tego spodziewali.
Czasem zastajemy „wrzuceni” w sytuację niechcianą, nową, trudną do
usystematyzowania, ogarnięcia. Mamy wtedy przed sobą dwie drogi: albo poddać się
rozpaczy, zniechęceniu, żyć bez sensu karmiąc się frustracją, albo nawet w takiej sytuacji
spróbować znaleźć coś, co stanie się naszym kołem ratunkowym, bańką chroniącą
przed zobojętnieniem i bezsensem.
Dla bohatera tej krótkometrażówki są to książki. Stają się one dla niego tym, co nadaje
sens jego życiu, pomaga wstać z łóżka, nie poddawać się marazmowi. Jednak w tym
ładnym obrazu jest miejsce na gorycz. Gdyby nie owo „wrzucenie” w daną sytuację, życie
bohatera mogłoby potoczyć się inaczej, w zgodzie z innymi marzeniami, pragnieniami.
Jest to trochę opowieść o „lubieniu tego, co się ma” a nie „posiadaniu tego, co się lubi”.
Różnica jest przecież kolosalna. Jednak życie nie toczy się wedle naszych zachcianek.
Czasem bywa ich jawnym zaprzeczeniem i wtedy musimy zdecydować, jak odnajdziemy
się w, czasem tak brutalnej, rzeczywistości. Ten film to również opowieść o poświęceniu,
dawaniu radości innym. Także o śmierci, i o tym, że koniec końców jesteśmy tylko małym
elementem w barwnym witrażu życia. Zajmujemy miejsce, które nie było nasze i naszym
nie pozostanie. Jesteśmy bardziej lokatorami, najemcami niż właścicielami miejsca,
które zajmujemy.
A to wszystko pięknie zilustrowane, zabarwione świetną muzyką i delikatnie
opowiedziane w zaledwie 16 minut. Niejeden pełnometrażowy film można by obdzielić
znaczeniami tego cudownego obrazu. Zasłużony Oscar.
Niestety, rzadko oglądam krótkie metraże, zazwyczaj trzymam się filmików nominowanych do Oscara. W ostatnich latach podobało mi się "Zaburzenie częściowe", które widziałem w kinie przed "Odlotem".
Mi też się podobało, ale dla mnie tytuł powinien brzmieć "Umiarkowane zachmurzenie" na przykład.
Ja polecam animację "Alma" /watch?v=irbFBgI0jhM :)
To ja polecę coś starszego, chyba moja ulubiona oscarowa krótka animacja:
http://www.youtube.com/watch?v=W5ih1IRIRxI&feature=related
Generalnie polecam wszystkie filmy Petrova.