Z jego wszystkich stand-upów to ten niestety jest zbyt osobisty i jednocześnie smutny. Nadal jest dobry, ale momentami szkoda mi było młodego Fluffego, matki, ojca i jego rodziny. Zbyt wczuwałem się w jego sytuację przez co nie mogłem się śmiać. Pewnie że stand-up jest dobry bo Fluffy to Fluffy i nie ma możliwości żeby ten występ nagle był słaby, ale... jednak mógł ograniczyć publiczne się zwierzanie ze swoich smutnych wspomnień. Dałbym 6, ale ze względu na sentyment daje naciąganą 7. Polecam Za to starsze stand-upy które mogę oglądać po kilka razy i mi się nie znudzą: Im not fat im Fluffy, Hot and Fluffy, Aloha Fluffy - ge-nial-ne!