Obdarzona silną osobowością i temperamentem (jak chyba wszystkie postaci grane przez Stanwyck) córka zamożnego ranczera z Nowego Meksyku popada w konflikt z ojcem, kiedy ten po latach wdowieństwa postanawia się ożenić powtórnie, a córkę, która miała przejąć hodowlę bydła, za namową przyszłej małżonki, wysłać do Europy. Równolegle trwa konflikt ranczera z właścicielem saloonu w najbliższym miasteczku oraz z grupą Meksykanów mieszkających nielegalnie na terenie olbrzymiej posiadłości.
Ładne plenery (jak to u Manna), ciekawe sylwetki silnych kobiet na Dzikim Zachodzie (trzecią jest, dość marginalna dla całej historii, żona bankiera), ale szwankuje psychologia i motywacja wszystkich postaci. Chwilami bohaterowie zachowują się wręcz absurdalnie: stary ranczer szasta olbrzymimi pieniędzmi, córka ma przedziwne życie uczuciowe, Meksykanie potulnie akceptują swój los itp.