Dawno już nie widziałem tak wtórnego pomysłami, co więcej, tak zrzynającego z poprzednich odsłon potworka. Tu nie ma nic oryginalnego. Co więcej za wyjątkiem senność w kontakcie z tym "produktem", bo inaczej nie wypada tego nazwać, łapała mnie senność, a miejscami nawet śmiech... Mamy tutaj tylko jump scares w sporych ilosciach i fabułę tak naiwną...
O ile w oryginale się nie zastanawiałem nad pewnymi rozwiązaniami, bo zwyczajnie trzymałem zwieracze, to tutaj moja rozkmina poszła w tym kierunku, że na jaką cholerę wchodzić z kanistrem do środka jak wystarczy stara dobra metoda z boiska. Mołotow. Mały koktajl i pozamiatane, ale nie. Trzeba wejść do środka, aby zjawa mogą nam zapodać kilka scen typu: weź, zapytaj, to Ci wytłumaczę... Nie pytasz? I tak to zrobię...
Jeszcze ta scena w szpitalu z tą Panią od serii Naznaczony... Chryste, przecież na schodach było widać, jak obwiązali jej bandażem zgięte palce, a te miała przecież kilka scen wcześniej odcięte... Hm. Jest tu plus. Taki, że mamy masę aktorów, których da się radę rozpoznać z innych produkcji, choć i tak największą bekę miałem z tej Pani co zawodowo pomagała odchodzić ludziom na "drugą stronę" (ta peruka).
Reasumując, bo omawiany potworek nie zasłużył na tyle uwagi. Soczyste 2 na 10. Za kilka znajomych twarzy. Rzekłem.