Do ideału mu daleko, ale też nie nudził. "The Incident" jest całkiem zręcznym horrorem, który pomimo swojej prostoty, ujmuje. Cała fabuła opiera się na pracy kucharzy w szpitalu psychiatrycznym, troszkę poznajemy ich jako muzyków, wiemy, że jeden z nich ma dziewczynę, którą kocha, ale są to niemalże nieistotne kwestie. Szpital psychiatryczny jak dla mnie wyglądał zbyt prosto w większej części akcji- gdy dostawca z mięsem- wjeżdżał windą, przechodził przez korytarze, a tutaj cała akcja jest oparta na jednym piętrze i uciekaniu od kuchni do oddziału A lub B- wiem, że nie było prądu, więc windy nie działały, ale uszczupliło to klimat. Fajnie były zarysowane sylwetki psycholów, choć w niektórych przypadkach nazbyt przerysowane. Zastanawiałam się tylko czy w 89 roku placówki nie mają czegoś takiego jak awaryjne zasilanie na wypadek właśnie wyłączenia prądu albo chociaż jakiegoś powiadomienia służb, że może w danym miejscu wystąpić zagrożenie- czy są to współczesne unowocześnienia? Druga sprawa- nieudolni strażnicy, okey, JB mógł sobie sam nie poradzić z grupą przestępców, ale tych paru innych? Tak łatwo ich rozbroili? Na plus zasługuje tutaj dobrze wykreowany klimat- mimo wszystko ów zaistniała sytuacja wzbudzała niepokój, dobra gra aktorska i dobre, krwawe sceny, choć było ich tylko kilka, niektóre słabe, ale jednak dobrze wykonane. Uważam, że film jest wart obejrzenia.