Szef zaginionego reportera, zajmującego się śledztwem w sprawie zjawisk nadprzyrodzonych, odnajduje w jego mieszkaniu taśmy magnetofonowe, na których tytułowy Norliss nagrał niewiarygodną wprost historię, rozpoczynającą się od Ellen Cort, wdowy po rzeźbiarzu, która pewnej nocy, zaniepokojona przez swojego ujadającego owczarka, idzie do pracowni męża, w gdzie zastaje... małżonka, bynajmniej nie usposobionego romantycznie. Mąż zza grobu morduje psa, kobiecie udaje się zbiec i, nie wiedząc, do kogo się zwrócić o pomoc, postanawia powiadomić o wypadku Norlissa. Wkrótce mają miejsce inne, niepokojące zdarzenia i ściele się trup, pozbawiany każdorazowo krwi.
Nie jest to jednak klasyczna opowieść o wampirze, choć mogłoby się tak wydawać. Mamy egzotyczną opowieść o pragnieniu życia wiecznego, splecioną z ponurą egipską mitologią, demoniczne istoty oraz fina, który nie rozwiązuje niczego, a jedynie rodzi kolejne pytania. Jest to świetny film grozy, operujący atmosfera i niedopowiedzeniem, nie pozbawiony wszak wartkiej akcji i napięcia, ze świetnymi zdjęciami San Francisco i okolic, nawiązaniami do Hitchcocka oraz naprawdę strasznymi pomysłami. Polecam