trudny film, może tak mi się wydaje bo oglądałam bez napisów. Miałam wrażenie jakby były zbyt pourywane wątki, niedokończone. Bardzo chciałam zobaczyć przyjaźń tego chłopca i Driftera, nietstey nic z tego. Trochę za bardzo statyczny jak dla mnie ale może w tym tkwi jego urok. Pozytywnie zaskoczył mnie Somerhalder, najmocniejsza scena w filmie była z jego udziałem; mam na myśli moment w którym Drifter i Finn wychodzą z tego baru i idą do jakiegoś magazynu czy czegoś. Gdy Somerhalder zaczął płakać i pytać 'what do you want' szczerze mówiąc pękłam i się popłakałam bo czułam ten ból, który miał przekazać. Ogólnie film jest przepełniony bólem, smutkiem, takie odniosłam wrażenie, choć jest w nim iskierka nadziei. Daję 5/10, być może to za mało albo nie zrozumiałam o co do końca chodzi. Mam zamiar obejrzeć ponownie.
Wg mnie przyjaźń Driftera z chłopcem była niemożliwa - w momencie gdy zorientowaliby się kto/co ich łączy - wszystko rozsypałoby się jak domek z kart.
Zgadzam się z Tobą - film trudny, przejmująco smutny, wymagający skupienia i cierpliwości - ale na swój sposób piękny. Warto dotrwać do końca. I nareszcie sensowna rola i dobra gra aktorska Somerhaldera.
A dla miłośników TVD wisienka na torcie - Elijah Mikaelson czyli Daniel Gilles jako wkurzający gaduła.