Nigdy nie byłem fanem Karen Black, ale tutaj sprawdza się całkiem nieźle. Jej niecodzienna uroda pasuje do tajemniczej pani Oliver, która może mieć zarówno 25 jak i 45 lat, a której piękno skrywa się teraz pod niezbyt modnymi ubraniami i makijażem. W dodatku wokół kobiety unosi się niewidzialny żałobny kir, którym po pewnym wypadku odgrodziła się od świata. Któregoś dnia mrs Oliver zapragnie zmienić w sobie wszystko i na przekór tłamszącemu ją mężowi wyjść do ludzi. Czy zwalczy traumę jaką w sobie nosi i rozwiąże sekret własnego wnętrza?
Całkiem niezły telewizyjny thriller psychologiczny, o nie do końca wykorzystanym potencjale - do samego końca nie wiemy o co chodzi w tej układance i kim tak naprawdę jest bohaterka, ale twórcy nie wykazali się wielką kreatywnością. Powracający sen o trumnie jest całkiem ciekawy, ale wplatanie go i rozciąganie w różnych momentach filmu było niepotrzebne. Film co prawda i tak jest krótki, ale chciałoby się, żeby upchnięto w tej historii trochę więcej, co - jak wiadomo - jest możliwe nawet w produkcjach telewizyjnych. Na plus jeszcze muzyka i balansujące na granicy jawy i snu zamglone zdjęcia. Do obejrzenia i zapomnienia - 5/10.
Janie, chyba nie uważałeś podczas seansu, wiadomo o co chodzi w układance [SPOILER].
Bohaterką jest Sandy (blondynka), która po śmierci swej przyjaciółki Miriam (brunetka) przyjęła jej osobowość i wygląd, chcąc przywrócić ją w ten sposób do życia (obwiniała się za jej śmierć). Ale pewnie już i tak wymiotłeś z czeluści pamięci tego starocia :).