Mdłe danie, coś jak smażony kurczak w czekoladzie. Thor z jednej strony jako słabeusz (Strange robi z nim co chce), dodatkowo powstrzymywany przez elektryczny "szoker" wielkości kapsla, a z drugiej strony wieki, boski i gromowładny. Do tego ucywilizowany Hulk, który od pamiętnej sceny w "Avengers", będąc pozostawiony samotnie na pokładzie, grzecznie czekał, aby dolecieć na Sakkar, bez wściekania się i zniszczenia statku. Nonsensy tak wielkie jak kontynent. Infantylność, tak głęboka, że trudno to zaakceptować. Z uwagi na sentyment do postaci komiksowych 5/10.