Miej nieco empatii i elementarną znajomość najważniejszych ludzkich emocji. Otwórz sobie dobre wino i zacznij pisać scenariusz. Pomieszaj tam wszystko, co najbardziej porusza wyobraźnię – miłość, utratę, zbiegi okoliczności i czułość. Otwórz drugie wino, bo smakuje, i pisz dalej, choć rozjeżdża ci się już rachunek prawdopodobieństwa, ale to nadal o życiu, jeszcze można pomieszać. Dodaj trochę goryczy, jakiś wypadek, raka koniecznie. A, i dołóż miłość, jeszcze dużo miłości. Finalnie wrzuć do obsady jakiegoś kasowego aktora, na przykład Banderasa. Gdy widzisz dno drugiej butelki, płaczesz już jak wszyscy twoi bohaterowie. Pamiętaj o mokrych policzkach aktorów. Jeszcze raz zamieszaj i pokaż, że to wszystko ma sens, jest możliwe. Danie Fogelmanie, to nie jest życie, to całkiem udany i manipulujący widzem wyciskacz łez. Jestem dumny, że dotrwałem do końca.