Tym razem nie rozumiem Waszych negatywnych ocen i narzekań. Może i sporo tu horrorowego standardu, ale film jako całość zdecydowanie trzyma dobry poziom spod znaku Jamesa Wana. Oglądało mi się go o niebo lepiej niż "Zakonnicę" czy choćby trzecią część "Annabelle" - nie brakuje w nim napięcia, klimatycznych ujęć czy nawet niewymuszonego humoru. Śmiem twierdzić, że będzie to jeden z najlepszych horrorów tego roku.
Tylko to "topielisko" może trochę odstraszać. Jestem wprawdzie wielbicielką Mickiewicza i Leśmiana, ale... maybe not this time, honey...