Ma swoje minusy i plusy. Zacznę od wad. Mam wrażenie, jakby był niedopracowany. Było wiele
nieprzemyślanych elementów, np. Will ukrywający się przez lata na pustyni, wojsko z wręcz
śmiesznym uzbrojeniem, marna garstka żołnierzy. Można by film podzielić na 2 części i lepiej
przedstawić tą historię, bardziej zagłębić się w historię Maxa, czy Martina, pokazać co czuły te
hybrydy, pozwolić nam bardziej zrozumieć Willa. Mam wrażenie, że reżyser miał super pomysł, ale
nie wykorzystał całego potencjału. Okiem pisarza-amatora mówię, że można by z tego zrobić
całkiem dobrą serię książek i lepiej przedstawić tę historię.

Ja mimo wszystko uważam Willa za pozytywną postać, która przez cały czas chciała dobrze. Dużo
osób twierdzi, że odebrał człowieczeństwo tym swoim hybrydą, ale nie wiemy, czy to było takie złe.
To może brzmieć szalenie, ale być może to było coś pozytywnego? Kiedy Martina odłączyli, to sam
prosił, żeby go podłączyć z powrotem, a był w pełni swojego umysłu wtedy. Gdyby to było taką
straszną katuszą, to wolałby umrzeć, niż mhm.. znowu zostać hybrydą? Pamiętajmy, że Will nikogo
nie zabił i nie zmuszał do niczego. Podłączał tylko tych, którzy sami o to prosili.

Film dał mi dużo do myślenia i zainspirował. Polecam osobom, które lubią sci-fic i filmy z
przesłaniem, zdecydowane nie an leniwe niedziele i zabijanie czasu.