Niestety po 5 min (czy tam w momencie upadku dziecka) wiedziałam o co chodzi. Przez cały film ktoś próbuje mnie przekonać, że matka i córka żyją, ale twórcy robią to nieidolnie. Mimo wszystko czuje się dramaturgię i smutek bohatera pod koniec. Niezły film, ale mógłby być lepiej poprowadzony :)
Raczej przez cały film próbują nam wmówić, że matka i córka nie żyją/nigdy nie istniały. Zakończenie mi się nawet podoba, bo lubię jak filmy nie kończą się happy endem, ale wolałbym, żeby autorzy skończyli film w innym momencie. Trochę wcześniej. Wtedy gdy przyjeżdżają na miejsce wypadku. Żeby zakończenie nie było takie oczywiste i każdy widz mógł mieć swoją teorię, czy główny bohater jest chory psychicznie czy nie.
(Spojler alert) Z kolei dla mnie brak subtelności przejawiał się w tym, że w przeciwieństwie do realiów trauma głównego bohatera posuwała się zbyt głęboko, przez co siłą rzeczy zacząłem mu chwilami wierzyć acz nie podobało mi się to, że wierzyłem bo od razu czułem, że jakiekolwiek rozwiązanie na końcu będzie nieco naciągane. Normalnie człowiek w jego skórze ocknąłby się z tego zaćmienia już wcześniej pod wpływem wielu impulsów i detali. Na plus uznaję chwilę, w której pojawia się para policjantów - zachowują się bardzo skrupulatnie, bo jednocześnie nie wierzą we wszystko co mówi a też nie odrzucają jego wersji na starcie.
Przystopuję Cię nieco. Piszesz: "Normalnie człowiek w jego skórze ocknąłby się z tego zaćmienia już wcześniej pod wpływem wielu impulsów i detali". Nie, nie wiesz, co zrobiłby człowiek na jego miejscu. Facet stracił w 2 wypadkach najbliższe mu osoby. Żonę i dziecko, przy czym był świadkiem każdego z nich. Jedno takie przeżycie robi w mózgu dziury, a teraz pomnóż to przez dwa, tym bardziej, że zarówno w pierwszym (gdyby był trzezwy, może by nie doszło do wypadku i pierwsza ciężarna żona urodziła by mu piekne, zdrowe dziecko), jak i wdrugim (gdyby uważał na córkę i nie odepchnał żony, conajmiej jedna z nich by przeżyła) czul się winny. Nie dziwię się, że popadł w obłęd, że jego mózg zaczał wymazywać pamięć, zostawiajac w niej białe plamy.
Sama byłam świadkiem strasznego wypadku mojego syna, któremu czuję sie poniekad winna. I mimo, że wszystko skończyło się dobrze, do tej pory nie potrafię podać szczegułów tamtych wakacji (chociaż minęło kilkanaście lat). I ni cholery nie jestem w stanie uczciwie powiedzieć, czy to, co pamiętam jest faktycznym zdarzeniem, czy projekcja mojego mózgu. Faktem jest, że niektóre okoliczności pamiętam nieco inaczej niż ojciec dziecka, który również był wtedy obecny czy nasi znajomi.
I to było "tylko" jedno traumatyczne zdarzenie. Nie dwa, jak w przypadku bohatera.
Nigdy, przenigdy nie należy wierzyć w to, że jesteśmy w stanie przewidzieć czyjeś czy nawet własne reakcje na momenty krytyczne. Nie, nie jesteśmy w stanie, zapewniam Cię. Coś, co jednego dnia nie robi na Ciebie wrażenia, innym razem może Cię sparaliżować tak, że nie zrobisz nawet kroku, by tego uniknać
Nie przeczę, że dany splot wydarzeń (dwa tragiczne wypadki) mógł spowodować tak mocną traumę w pierwszych chwilach i że ta mogła później regularnie powracać. Realny jest moment, w którym bohater nie uwierzył w to, co się wydarzyło i stworzył alternatywną wersję co do samego wypadku. Jednak tutaj bohater przez cały dzień tkwi w jednostajnym zaćmieniu, nie reagując na żadne bodźce, jego wizje podpadają pod schizofrenię, z przebiegu akcji wynika, że na głos przeprowadzał monolog ze swoją żoną i dzieckiem w szpitalu. W takiej sytuacji osoby udzielające mu pomocy od razu skontaktowałyby się z psychiatrą i od razu nabrałyby podejrzeń, zamiast pozwolić mu siedzieć godzinami w poczekalni. Moją uwaga sprowadza się do przerysowania przebiegu traumy i reakcji otoczenia, czyli całej konstrukcji i realizacji zamysłu scenariusza.
" z przebiegu akcji wynika, że na głos przeprowadzał monolog ze swoją żoną i dzieckiem w szpitalu. W takiej sytuacji osoby udzielające mu pomocy od razu skontaktowałyby się z psychiatrą"
Mi się jednak wydaje, że rozmowy z żoną i córką prowadził w śnie. Była taka scena, że jak się przebudził, jakoś człowiek obok zapytał się czy wszystko dobrze, bo mówił przez sen.