SPOILER
Już pomińmy fakt z tym tytułem... scena gdzie on i ten dzieciak spada - potem podchodzi ta jego żona i zaczyna go okładać, a on ją odpycha i nagle cyk dziwny dzwiek i słychać głos dziewczynki "nic mi nie jest" tutaj już wiedziałem, że ma jakieś urojenia + że ich zabił i w sumie to tyle. - Potem film na siłe starał się robić z tego szpitala jakichś psycholi i nawet dobrze im to wychodziło - dlatego no szkoda że scenariusz raczej zrobiony dla takich nieogarów.
dokładnie tak ;) nagle nic małej nie ma a mamusia zadowolona ^^ potem uśmieszki, śmiechy hihy a podczas droga atmosfera jak na pogrzebie. W ogóle co za bezsensowny powód by wyrzucać mężowi że za pomału jedzie i Indyk wystygł <lol> to najlepiej żeby z małym dzieckiem jechał tak jak jechał sam do szpitala?