Święta syrena, eutanazja w kościele na tronie ozdobionym piersiastą syreną i zdrada małżeńska z przystojnym mnichem w trakcie nowicjatu ale muzyka pięknaaaa... i Kim Basinger w dobrej formie. Jakoś to wszystko nie razi. Dobrze się ogląda.
Taki misz-masz to cała Sue Monk Kidd. Polecam jej książki albo chociaż ekranizację "Sekretnego życia pszczół".
pomijam sposob przedstawienia kościoła i innych ważnych spraw, choć trochę w oczko to razi. Ale przemilczmy.
Mnie osobiście Kim nie przekonała, odebrałam jej rolę jako jedną ze słabszych.
WYdawało mi się, ze indentyczne miny miała zabawiając się z mnichem, jak i odgrywając scenę rozpaczy. Jakoś wybitnie nie podchodziła mi jej gra.
Przyznam szczerze, ze nie mogłam obejrzeć filmu do końca, ale ciekawi mnie zakończenie.