że Mike już rok później odzyska tytuł mistrza świata. Niesamowite, że po 3 latach odsiadki udała mu się ta sztuka.
A co do filmu, to dosyć konsekwentnie próbuje odtworzyć biografię Mike'a, przez co film jest mało wyrazisty, ale mimo wszystko całkiem dobry.
W kwestii obsady roli głównej, uważam że Michael Jai White raczej średnio nadał się do roli Tysona. Tyson był jak dzika bestia, a M.J. White przy swoich wdzięcznych oczkach co najwyżej swoją grą i spojrzeniem mógł przypominać zbuntowanego dzieciaka. No ale trzeba sprawiedliwie też przyznać, że dobrze zagrać takiego typa jest piekielnie trudno, no i w końcu to jest film telewizyjny, a więc o ograniczonym budżecie i już sam angaż George'a C. Scotta to już był sukces jeśli chodzi o wielkie nazwiska.